Autor Wątek: OLEŚ BROTHERS I PIOTR ORZECHOWSKI - "WATERFALL: MUSIC OF JOE ZAWINUL" (2020)  (Przeczytany 1436 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Techminator

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 733
    • Zobacz profil
OLEŚ BROTHERS I PIOTR ORZECHOWSKI

Twórczość Zawinula była dla mnie od zawsze rzeczą nie do końca przyswajalną. Jazz w wersji fusion odrzuca, nie kupuję tego flirtu jazzu z rockiem, bluesem i syntezatorami. Od zawsze (ale naprawdę od zawsze) fusion i modern staram się omijać szerokim łukiem.

A urodzony jeszcze przed II wojną światową, w 1932 roku w Wiedniu Joe Zawinul to jedna z czołowych twarzy gatunku. Muzyczną edukację pobierał jeszcze w wiedeńskim konserwatorium, a pod koniec lat pięćdziesiątych zdecydował się na skok na Stany Zjednoczone. To za Oceanem jazzman świętował największe sukcesy, grał z Dinah Washington, znalazł się w składzie nagrywającym In a Silent Way Milesa Daviesa. Od tego albumu rozpoczęła się zresztą muzyczna przygoda zwana fusion jazzem.

A potem było już Weather Report z Wayne’em Shorterem i Syndiate. Skupmy się jednak na Waterfall, płycie braci Oleś i Piotra Orzechowskiego. Trio wzięło na swój warsztat najmniej fusionowe nagrania Zawinula (chwała im za to!), natomiast co trzeba zaznaczyć, nie odgrywa jedynie utartych coverów, nie poleruje wysłużonych utworów. Nie, bracia Marcin i Bartłomiej Olesiowie i Piotr Orzechowski krążą wokół motywów utworów, przerabiając je na własną modłę i zapotrzebowanie. W pełni akustyczny, bez elektroniczno-syntezatorowego zacięcia album ukazuje drugie dno kompozycji Austriaka.

Wykonania muzyków, jakkolwiek to zabrzmi… brzmią bardzo klasycznie, to odniesienie do jazzowych standardów z lekką nutą improwizacji. Świetnie współpracuje ze sobą sekcja rytmiczna, kontrabas i perkusja tlą się pod warstwą pianina Orzechowskiego, dobrze to obrazuje końcowy fragment „Directions – Echoes”, w „Orange Lady” wydawać się może, że Bartłomiej Oleś próbuje wyjść przed szereg pianino-kontrabas, ale to złudzenie, wszystkie instrumenty odgrywają tę samą ważną rolę.

Synergia. To słówko idealnie oddaje charakter Waterfall i całego projektu. Kiedy w utworze tytułowym na pierwszy plan wyskakuje Orzechowski (okolice 4:50), już chwilę później bębny zakrywają pianino improwizowaną frazą, a kilkadziesiąt sekund wystarczy, żeby do Bartłomieja dołączył Marcin Oleś.


Najbardziej kupuje mnie pięcioczęściowa suita „Milky Way”. To najbardziej improwizowany fragment Waterfall. „I” dedykowana jest perkusji i jej możliwościom generowania dźwięków za pomocą delikatnych stuków, przejeżdżania pałeczkami po talerzach, zabawą z perkusjonaliami. „II” ujmuje pielęgnowaniem strun kontrabasu, skrupulatnym, pełnym gracji szarpaniem ich, przytłumianiem poszczególnych dźwięków przy jednocześnie niemal ascetycznej grze na pianinie. „III” odcina się od wcześniejszych nagrań drone’owym charakterem, to także niezły przerywnik przed najlepszym na liście „IV” i minimalistyczną piątką. No i nie można zapomnieć o „His Last Journey”, najmniej jazzowym, najbardziej poszukującym z kompozycji spoza „Milky Way Suite”. Wszystkie instrumenty jakby się czają, grzechotka w tle towarzyszy operowanemu przez smyczek kontrabasowi, a klawisze Piotra Orzechowskiego brzmią po prostu dostojnie. Tak jak i cały utwór.

Czy triu udało się zagrać Zawinula na nowo? Tak. Czy z tych kawałków bije świeżość? Tak. Czy Waterfall to dobra płyta? Trzeci raz tak. Czy lubię fusion? Brrr, nigdy. A czy trzeba sięgnąć po wspólne wydawnictwo Piotra Orzechowskiego i Marcina oraz Bartłomieja Olesiów?

Cóż, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, to trochę jak przegrywać życie.

FYH!

Na poprzednim albumie bracia Olesiowie zaskoczyli słuchaczy skrajnie minimalistyczną formułą – Alone Together zawierał w zasadzie dwie solowe płyty. Teraz artyści wracają do znanej i, mam wrażenie, cenionej zarówno przez muzyków, jak i słuchaczy formuły bracia plus gość – wybitny instrumentalista lub wokalista. Tym razem gościem jest pianista Piotr Orzechowski, niektórym znany lepiej jako Pianohooligan.

Muzycy planowali współpracę już od jakiegoś czasu, ale dopiero pomysł wspólnego wykonania muzyki Joe Zawinula okazał się ostatecznym impulsem do działania. Zarówno Olesiowie, jak i Orzechowski dali się już poznać jako niezwykle oryginalni interpretatorzy muzyki wielkich kompozytorów. Wśród mistrzów, po których dzieła sięgali w przeszłości, były tak różne postacie, jak Krzysztof Penderecki, Bach, Komeda i Henryk Mikołaj Górecki. Twórczość Zawinula także pojawiła się już w dokonaniach braci. Na płycie One Step From The Past z 2016 roku znalazła się ich interpretacja In a Silent Way. Utwór ten powraca też na albumie Waterfall.

Zawinul to dla miłośników jazzu przede wszystkim elektryczny okres Milesa Davisa, grupy Weather Report oraz Syndicate. Niezależnie od składu i okresu twórczości, kiedy mówimy Zawinul, myślimy fusion. Czasem z elementami funky, czasem etno, ale zawsze w myślach krążymy w okolicach jazz-rocka. Takiej stylistyki nie znajdziemy na Waterfall. Choć Piotr Orzechowski niejednokrotnie pokazał, że doskonale potrafi posługiwać się elektronicznym instrumentarium, to tym razem gra wyłącznie na fortepianie. Mało tego, kojarzący się raczej z „mocnym uderzeniem” pianista gra na tym albumie niezwykle delikatnie.

W pełni akustyczne brzmienie nie będzie jedynym zaskoczeniem dla miłośników muzyki Zawinula. Nieoczywisty może też wydać się dobór materiału. Muzycy skupili się na utworach, które nawet w oryginale były dosyć dalekie od stereotypu nurtu fusion. Wspomniane już In a Silent Way, Orange Lady, Unknown Soldier czy tytułowy Waterfall to utwory, w których bracia Olesiowie usłyszeli postromantyczną tradycję europejską w muzyce Zawinula – dla przypomnienia, z pochodzenia Austriaka. Marcin Oleś tak tłumaczy ten wątek: „W jego twórczości najbardziej zainteresowało nas wyjątkowe, odmienne i oryginalne podejście do kompozycji, które odczytaliśmy jako na wskroś europejskie. Napisał on takich utworów raptem kilka, ale to właśnie one zainspirowały nas do stworzenia tego projektu. (…) Bardzo nas zafrapował ten trop. Istotne jest również to, że od samego początku chcieliśmy interesujący nas dorobek Zawinula odrzeć z naleciałości fusion i elektrycznego brzmienia, które naszym zdaniem niejako kamuflowało europejskie źródła tej muzyki” (Audio Cave).

W przypadku większości utworów oryginały stanowią tylko osnowę dla impresji tria i wręcz trudne może być ich rozpoznanie. Ale na tym polega też siła tej płyty – to zdecydowanie więcej niż, nawet mistrzowskie, „wykonanie standardów”. Zarówno bracia, jak i Pianohooligan posiadają silne, wyraziste osobowości artystyczne i to one kształtują materiał zawarty na albumie. Użyłem już tego sformułowania w odniesieniu do gry Orzechowskiego, ale powtórzę je, bo doskonale opisuje wrażenia z kontaktu z płytą – muzyka ma w sobie niezwykłą delikatność. Znajdziemy w niej mnóstwo przestrzeni i ani jednego niepotrzebnego dźwięku. Parafrazując słowa noblistki, Olesiowie i Piotr Orzechowski potrafią być szalenie czułymi muzykami. Jak pokazał nasz redakcyjny ranking na płytę roku, opublikowany w poprzednim wydaniu JazzPRESSu, nie tylko ja uważam Waterfall za jedną z najciekawszych płyt 2020!

Piotr Rytowski

...( TrackList )...

1. Unknown Soldier  11:21
2. Directions - Echoes  9:25
3. Orange Lady  10:05
4. Waterfall  8:35
5. Early Minor - Impression  5:56
6. In a Silent Way  8:05
7. Milky Way Suite pt. one  1:58
8. Milky Way Suite pt. two  2:05
9. Milky Way Suite pt. three  1:57
10. Milky Way Suite pt. four  1:42
11. Milky Way Suite pt. five  2:27
12. His Last Journey  2:34

...( Obsada )...

Piotr Orzechowski - fortepian
Marcin Oleś - kontrabas
Bartłomiej Oleś - perkusja

https://www.youtube.com/watch?v=rm891QIMdVE
Hasta la vista, baby!