Ostatnie wiadomości

Strony: 1 [2] 3 4 ... 10
11
Zespoły / THE OVERVIEW EFFECT [OVE] - GEOGRAPHY AND GEOMETRY (2023)
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Techminator dnia Kwiecień 13, 2024, 14:41:32  »
THE OVERVIEW EFFECT [OVE] - GEOGRAPHY AND GEOMETRY (2023)

Energetyczna, dynamiczna, ale nastrojowa mieszanka afro-beatu, jazzu oraz funku!!!

Bez długich rozbiegów.

Lubię takie chwile. Te momenty kiedy zespół, w którym nadzieje pokładałem, który zwyczajnie mi się podobał nagrywa oto drugi album nie tylko spełniający oczekiwania, ale i wręcz kipiący nadmiarem energii. W składzie tego zespołu są: Łukasz Hoja (rhodes, syntezator), Patryk Skorupski (gitara), Krzysztof Szymasek (gitara basowa, Krystian Pilarczyk (bębny), Mateusz Cuper (perkusja), Dawid Bąk (perkucja), Norbert Wardawy (trąbka, flugelhorn), Jacek Świłło (saksofon altowy), a także Adam Jarosik (saksofon tenorowy).

Tytuł płyty obiecuje przejażdżkę geograficzną, a zespół tej obietnicy dotrzymuje. Rzuca się uszy, że Ove nie stosują ani długich rozbiegów, ani półśrodków i od razu przechodzą do rzeczy. Fantastyczny początek gwarantuje pełna werwy „Astana”. Proszę tylko posłuchać jak tu wszystko idealnie do siebie przylega. Dęciaki do tnącej gitary, synthy i bas oraz perkusja i przeszkadzajki. No i ta końcówka należąca do dęciaków. Palce lizać. Dalej nie jest gorzej o czym szybko można się przekonać słuchając sympatycznie bujającego „Kyoto-Shi”.

Mam wrażenie, że szum po debiucie „Without Territory” dodał muzykom z z Ostrzeszowa i okolic wiatru w żagle i pozwolił dotrzeć się na koncertach. To musiało zbudować pewność siebie, którą słyszymy chociażby w „Nowej Hucie”, bo luz mieli już wcześniej. A trzymając się jeszcze „Nowej Huty” to zwrócę uwagę jak trąbka i saksofon podtrzymują tam melodię. Z kolei „Baltimore” skręca mocniej w stronę funku silnie związanego z jazzem orkiestrowym. Zresztą tej orkiestrowości nie brakuje również w innych miejscach.

Skoro przy niej jesteśmy to nie sposób nie zwrócić uwagi na „Stawinogę”, której początkowe takty nie zwiastują futurystycznego nadzienia wypełniającego dalszą część utworu. „Mecklenburg” mógłby być wizytówką zespołu, a mnie znów urzeka ta zwiewność i zmiana tempa. Wyróżnia się „Veracruz”, a to poprzez pojawiający się wokal tajemniczego Campesino. Doceniam ruch w stronę klasycznej piosenki, ale z drugiej strony, to najbardziej oczywisty moment płyty. Powtarzać zdań z początku nie będę, więc napiszę tylko: łapcie i słuchajcie.

Jarek Szczęsny

..::TRACK-LIST::..

1. Astana 04:15
2. Kyoto-Shi 05:29
3. Mecklenburg 04:03
4. Baltimore 04:11
5. Stawinoga 05:58
6. Nowa Huta 05:56
7. Veracruz (feat. Campesino) 06:32

Recorded, mixed and mastered by Przemek 'Perła' Wejmann at Perlazza Studio, Poznań, November 2022 .

..::OBSADA::..

Alto Saxophone - Jacek Świłło
Bass Guitar - Krzysztof Szymasek
Drums - Krystian Pilarczyk
Electric Piano [Rhodes], Synthesizer - Łukasz Hoja
Guest, Lyrics By, Vocals - Piotr Jan Brzeziński (tracks: 7)
Guitar - Patryk Skorupski
Percussion - Dawid Bąk, Mateusz Cuper
Tenor Saxophone - Adam Jarosik
Trumpet, Flugelhorn - Norbert Wardawy

https://www.youtube.com/watch?v=qbenAmu13w8
12
Muzycy / MACIEJ MELLER - LIVE AFTER ZENITH (2024)
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Techminator dnia Kwiecień 13, 2024, 14:38:40  »
MACIEJ MELLER - LIVE AFTER ZENITH (2024)

Maciej Meller otwiera tym wydawnictwem trzeci już rozdział swojej solowej kariery. A może należałoby napisać inaczej? Bo zręczniej byłoby może powiedzieć, że kończy Zenithową trylogię, na którą składa się studyjna, „elektryczna” wersja debiutu, jego akustyczna odsłona i wreszcie ta trzecia, koncertowa, o której kilka słów tu będzie...

Na początek jednak krótka informacja, dla być może mniej wtajemniczonych, na temat tego, z czym my tu na Live After Zenith obcujemy? To zapis pierwszego solowego koncertu Macieja Mellera z „Zenithowym” materiałem, do którego doszło 8 stycznia 2023 roku w inowrocławskim Teatrze Miejskim. Wieczór miał być unikalny i niepowtarzalny, jednak wobec wyprzedania go oraz próśb i sugestii, aby jednak go powtórzyć, artysta zdecydował się jeszcze w maju tego samego roku zagrać trzy takie występy. Te, z pewnością nie odebrały palmy wyjątkowości temu wydarzeniu, a do tego przyczyniły się do ubogacenia recenzowanego wydawnictwa. Według zapowiedzi wytwórni, na winylowy Live After Zenith ma trafić bowiem, w formie bonusu, akustyczna wersja Nights in White Satin The Moody Blues, zapisana w Przeciszowie.

Ciężko jest pisać o wydawnictwie z koncertem, w którym uczestniczyłem i który relacjonowałem. Do tego był to występ z płytą, o której słowa też przelewałem tu „na papier”. Bo myśli do głowy czasami wpadają podobne. Niemniej spróbujmy...

Mimo upływu ponad roku od wydarzenia, także w tej wydawniczej wersji ma ono swoją magię. Wszystkie subtelności, delikatności i intymności, które obecni na sali doświadczali, dziś mogą odczuć ci, którzy włożą płytę do odtwarzacza. Ogromną zaletą Live After Zenith jest to, że Meller - wraz z dużą grupą swoich muzycznych przyjaciół - stworzył na scenie tak naprawdę… trzecią wersję Zenith! Bo ta „inowrocławska” nie jest bledszą kopią tej akustycznej! Wręcz przeciwnie, utwory mają mnóstwo odmienności i aranżacyjnych niuansów, które z każdym kolejnym przesłuchaniem się ujawniają. No i wreszcie mają rozimprowizowany charakter, bo same w sobie są idealnie do tego stworzone. Zresztą, wystarczy posłuchać ponad 12-minutowego, mocno jazzowego, snującego się jakby w nieskończoność, Trip. Inne „zjawiskowości”, które każą sięgnąć po ten album? Z pewnością wykonanie mojego ukochanego Planu B, który wszak na Zenith Acoustic z pewnych oczywistych względów nie trafił. Do tego fakt obecności na scenie aż czterech muzyków Quidam i obecna przez to na tym dysku ujmująca wersja We Are Alone Together zaśpiewana przez Bartka Kossowicza. Wreszcie są dwa covery. Najpierw Maanamowy Krakowski spleen w 9-minutowej odsłonie. Paru muzyków porywało się na tę wielką kompozycję, niemniej Mellerowa wersja, z takim cichym transem w zwrotce i emocjonalną kulminacją wokalną Borka w refrenie, po której znów wracamy do transowego, muzycznego szeptania, robi wrażenie. Tym bardziej że ponownie mamy to wszystko ubrane w jazzowe figury solowe. I jest jeszcze Heroes, Davida Bowiego, ozdobione, przy wyciszonym akompaniamencie i oklaskach, podziękowaniami i prezentacją muzyków przez bohatera wieczoru, po których muzyka się wzmaga i powraca to tej słynnej melodycznej figury Heroes. Niezwykłe.

W suplemencie do tekstu mała, aczkolwiek ważna uwaga. Recenzowany materiał trafił do naszej redakcji przedpremierowo w formie audio. Ale warto dodać, że koncert będzie nie tylko do posłuchania, ale i do obejrzenia. I to zarówno w formacie DVD, jak i Blu-ray. Ciekawy jestem niezwykle, jak wypadnie na nim ta magiczna intymność, jaką zapamiętałem z tego niedzielnego wieczoru. I sam Maciej Meller, który wówczas wydał mi się skromnie schowany z tyłu, chcąc jakby docenić obecność towarzyszących mu gości. Ale to już zobaczymy niebawem...

Mariusz Danielak

Macieja Mellera specjalnie przedstawiać nie trzeba. Pochodzący ze Żnina gitarzysta, znany z występu w formacjach Quidam, Meler Gołyźniak Duda czy Riverside, od 2021 roku równolegle z aktywnością w tej ostatniej grupie daje się poznać światu także jako artysta solowy. Wtedy zadebiutował krążkiem „Zenith”. W ramach promocji albumu wystąpił on wraz z wokalistą i gitarzystą Krzysztofem Borkiem w klubie Farna w Inowrocławiu. Zaprezentowane wówczas oszczędne aranżacje, jeszcze bardziej podsyciły w Macieju pragnienie by nagrać utwory ponownie. Marzenie to zostało zmaterializowane w postaci płyty „Zenith Acoustic” (2022) nagranej z innymi, głównie inowrocławskimi, instrumentalistami. Wydawnictwo spotkało się z bardzo przychylnym przyjęciem, co z kolei utrwaliło artystę w przeświadczeniu, że warto zaprezentować ten materiał na żywo. I tak 8 stycznia 2023 roku na deskach Teatru Miejskiego w Inowrocławiu pojawili się Maciej Meller (gitary), Krzysztof Borek (śpiew, gitara akustyczna), Łukasz Oliwkowski (perkusja), Zbigniew Florek (fortepian i inne instrumenty klawiszowe), Jacek Mazurkiewicz (kontrabas), Paweł Hulisz (trąbka, flugelhorn), Jacek Zasada (flety) i Sebastian Niemiec (saksofon tenorowy). Z tego składu jedynie ten ostatni nie wystąpił na studyjnej wersji akustycznego „Zenitha”.

Oczywiście większość setlisty, a co za tym idzie zawartości krążków, wypełnia solowy materiał Macieja w aranżacjach znanych z akustycznej wersji. Mamy tu zatem otwierające całość „Aside” z dodaną partią fletu we wstępie, a także w środkowej części (gdzie udanie zastąpiła ona popis na oboju) oraz wyśmienite solo na saksofonie w wykonaniu Sebastiana Niemca. W „Fox” zabrakło gwizdania we wstępie, a Zbyszek Florek ma okazję, by - oprócz grania na fortepianie marki C. Bechstein - wydobyć także dźwięki z innych instrumentów klawiszowych. W przebojowym „Frozen” słyszymy kolejny porywający popis duetu Jacek Zasada – Sebastian Niemiec, a w końcówce Jacek Mazurkiewicz wykorzystuje swój kontrabas w charakterze… instrumentu perkusyjnego. Początek i koniec nagrania „Plan B”, którego zabrakło na „Zenith Acoustic”, to tylko śpiew Krzyśka Borka przy akompaniamencie fortepianu. W środku dochodzi do tego sekcja rytmiczna i Maciej Meller, który tym razem sięga po gitarę elektryczną. Z kolei w „Knife” słyszymy tylko lidera oraz wokalistę, którego śpiew w końcówce jest zdecydowanie mocniejszy. „Halfway” rozpoczyna perkusyjne intro, ze wspomagającą Łukasza Oliwkowskiego klaszczącą publicznością. Ogólnie aranżacja utworu została nieco mocniej przebudowana przez co zyskał on na dynamice. Zmniejszono rolę pobrzmiewających w tle syntezatorowych smyków, a zamiast tego otrzymujemy bardziej wyraziste partie sekcji rytmicznej stanowiącej podbudowę pod także mocniejsze dźwięki, którymi raczy nas na fortepianie Zbyszek Florek. Na finał podstawowego setu słyszymy wspólną kompozycję Macieja i Mariusza Dudy, czyli „Trip”, z fantastyczną transowo–psychodeliczną końcówką, w której podkład gitarowo – fortepianowo – basowo – perkusyjny daje okazję na zaprezentowanie swoich umiejętności Sebastianowi Niemcowi, który raczy nas porywającą solową partią na saksofonie tenorowym.

Ze sceny, jako jedyny z pierwszej odsłony „Zenitha”, nie wybrzmiał utwór „Magic”. Nie znaczy to jednak, że został on całkowicie pominięty w repertuarze wydawnictwa. Pojawia się on bowiem podczas wyświetlania napisów końcowych na płytach DVD i Blu-Ray.

Maciej wielokrotnie w czasach Quidam udowadniał, że świetnie czuje się grając covery. Nic zatem dziwnego, że w celu wypełnienia programu koncertu, sięgnął także po cudzy materiał. Choć w przypadku pierwszego z tych utworów, zagranego w środku setu, czyli „We Are Alone Together”, słowo „cudzy” jest sporym nadużyciem. Gitarzysta wykorzystał fakt, że na scenie, oprócz niego, znalazło się jeszcze dwóch członków Quidam, czyli Zbyszek Florek i Jacek Zasada, a zaproszenie do wspólnego występu przyjął jeszcze Bartosz Kossowicz. I on wraz z kolegami zaśpiewał jeden z najpiękniejszych utworów firmowanych przez nierozerwalnie związany z Inowrocławiem zespół. To oczywiście jest także ukłonem w stronę licznie zgromadzonej publiczności w Teatrze Miejskim oraz podkreślenie faktu, że to właśnie to miasto jest drugim domem Macieja. Muzycznie porusza subtelną, a jednocześnie wyrazistą partią perkusji, grą Jacka Mazurkiewicza na kontrabasie przy użycia smyczka, fortepianowym tłem Zbyszka Florka, solem na flecie w wykonaniu Jacka Zasady oraz brzmieniem elektrycznej gitary, na której Maciej gra przy użyciu e-bow.

Na bis wybrzmiały już zdecydowanie obce nagrania. Wybór pierwszego z nich nieco zaskakuje. Maciej z kolegami zdecydował się sięgnąć po klasyk grupy Maanam, czyli „Krakowski spleen”. Zaprezentował go w nieco wolniejszej, bardziej dostojnej wersji, z przejmującym śpiewem Krzysztofa, a lider ponownie mógł sięgnąć po gitarę elektryczną. Szczególnie warty uwagi jest jego duet w końcówce z Pawłem Huliszem. Nie bez znaczenia był tu tekst Kory, dotyczący problemów z depresją, co jak przyznaje gitarzysta w wywiadach, jest tematem bardzo mu bliskim. Inną interpretację warstwy lirycznej można odnieść do sytuacji w naszym kraju. Artysta chciał przy jej pomocy wyrazić nadzieję, że w końcu nadejdą spokojniejsze, bardziej normalne czasy.

Na zakończenie muzycy sięgnęli po klasyk światowej muzyki, czyli utwór napisany przez Davida Bowiego z Brianem Eno zatytułowany „Heroes”. Jest on często wykonywany przez innych artystów, w tym także tych zapełniających duże sale koncertowe, jak King Crimson czy Depeche Mode. Tu znów zachwyca partia gitary z wykorzystaniem e-bow, fortepianowy podkład, a także wyśmienite wstawki trio Zasada – Niemiec – Hulisz, dodające nagraniu lekkości. To także okazja, by Maciej mógł podziękować ze sceny organizatorom, publiczności i muzykom. A sama kompozycja dała możliwość zakończenia występu pozytywnym przesłaniem, że zawsze jest nadzieja pomimo wszelkich przeciwności.

Za miks i mastering warstwy dźwiękowej odpowiada Robert Szydło, który jest gwarantem dobrego brzmienia. Tak oczywiście jest i tym razem. Wszystkie instrumenty są doskonale słyszalne, dźwięk jest selektywny, co jest szczególnie ważne przy wykorzystaniu akustycznego instrumentarium i trzeba przyznać, że całość brzmi rewelacyjnie. Reżyserem wersji wizualnej jest Marcin Zawadziński. Obraz idealnie współgra z zawartością muzyczną. Oświetlenie jest stonowane, a kadry zmieniają się płynnie. To w połączeniu z wyśmienitym dźwiękiem, szczególnie w wersji przestrzennej, daje wspaniały efekt pozwalając odbiorcy delektować się tą audio-wizualną ucztą.

„Live After Zenith” to zapis pierwszego solowego występu Macieja Mellera. Na szczęście okazało się, że później powrócił on jeszcze kilkukrotnie na scenę, by zaprezentować opisany powyżej materiał także w innych częściach Polski. Jest szansa, że w tym roku także zobaczymy go i towarzyszących mu muzyków na żywo. A póki co rozkoszujmy się materiałem wypełniającym to wydawnictwo, bo to naprawdę spora dawka muzyki przez duże „M” (w końcu to ta litera wchodzi w skład inicjałów Macieja).

Premiera wydawnictwa, póki co w formie pięknie prezentującego się artbooka ze zdjęciami autorstwa Radosława Zawadzkiego i w opracowaniu graficznym Damiana Bydlińskiego oraz z dyskami CD, DVD i Blu-Ray (z dźwiękiem w formatach Dolby Digital 5.1, Dolby Atmos i stereo hi-res 96/24), będzie miała miejsce 23 lutego. Jednak już 17 lutego będzie można je nabyć podczas specjalnego pokazu w Kinie Kinomax w Inowrocławiu połączonego ze spotkaniem autorskim. Dodatkowo tego samego dnia, a także kolejnego dostępny będzie na koncertach grup Lizard i Tim Orders w Inowrocławiu i Przeciszowie organizowanych przez wytwórnię Farna Records, której Maciej jest współwłaścicielem. Wystąpi on także jako gość z drugim z wymienionych zespołów. A wracając do opisywanego zestawu, to 29 marca do sprzedaży trafi wersja winylowa w dwóch wariantach kolorystycznych oraz limitowany box zawierający wszystkie formaty, w tym także kasetę oraz album ze zdjęciami. Winylowe krążki będą zawierały bonus w postaci utworu „Night In White Satin” z repertuaru The Moody Blues zarejestrowanego 21 maja 2023 w Domu Kultury w Przeciszowie.

To nie koniec wydawniczych zapowiedzi z udziałem gitarzysty. Także 23 lutego, za sprawą oficyny GAD Records, ukaże się wznowienie trzeciej studyjnej płyty Quidam „Pod niebem czas”. Nieco później otrzymamy także (już z logo Farna Records) rozszerzoną wersję koncertowej płyty tego zespołu „Baja Prog. Live In Mexico ‘99”.

A sam Maciej wraz z kolegami z Riverside niebawem wyruszy za ocean, by kontynuować promocję płyty „ID.Entity”. Czekam na powrót do Polski i występy przed naszą publicznością, zarówno ze wspomnianym zespołem (ten jedyny tegoroczny koncert będzie miał miejsce 1 czerwca w Warszawie), jak i z solowym materiałem. Z wytęsknieniem oczekuję także na nowe propozycje Macieja firmowane własnym nazwiskiem.

Tomasz Dudkowski

..::TRACK-LIST::..

1. Aside
2. Fox
3. Frozen
4. Plan B
5. Knife
6. We Are Alone Together (Quidam)
7. Halfway
8. Trip
9. Krakowski spleen (Maanam)
10. Heroes (David Bowie)

..::OBSADA::..

Maciej Meller - guitars, e-bow
Krzysztof Borek - vocal, acoustic guitar
Łukasz Oliwkowski - drums, percussions
Zbigniew Florek - piano, keyboards
Jacek Mazurkiewicz - contrabass
Paweł Hulisz - trumpet, flugelhorn
Jacek Zasada - flutes
Sebastian Niemiec - tenor sax

Guest:
Bartosz Kossowicz - vocal on 'We are alone together'

https://www.youtube.com/watch?v=clFq4hU4E-A
13
Zespoły / GENESIS - LIVE AT THE RAINBOW 1973 (2014) [BOOTLEG]
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Techminator dnia Kwiecień 11, 2024, 11:54:15  »
GENESIS - LIVE AT THE RAINBOW 1973 (2014) [BOOTLEG]

Limitowany do 500 egzemplarzy, trwający ponad 150 minut genialny dwupłytowy CD, zawierający zarejestrowany w październiku 1973 (podczas trasy promującej LP 'Selling England By The Pound'), perfekcyjnie brzmiący, pełny, legendarny koncert z londyńskiego Rainbow Theatre.

Połowa tego materiału ukazała się kiedyś na oficjalnym boksie 'Genesis Archives 1967-75', ale niestety zespół popsuł całość w wielu miejscach, wstawiając nowe partie gitary Hacketta i wokale Gabriela!

To jest niepocięta, idealna, 100-minutowa wersja brzmiąca jak marzenie!

No i proszę spojrzeć na zestaw nagrań!!!

Na drugim dysku dołączono cztery rarytasy, przede wszystkim suitę 'Supper's Ready' (w idealnej jakości), zarejestrowaną w lutym 1973 roku, która w ostatniej chwili nie zmieściła się na LP 'Genesis Live'!
Poza tym są tutaj dwa odrzuty z sesji do 'Selling England' (w tym doskonała, niemal psychodeliczna improwizacja) oraz pochodząca z Rzymu, czarująca koncertowa wersja singlowego 'Twilight Alehouse', z kwietnia 1972 roku.

Absolutna PETARDA!!!

..::TRACK-LIST::..

CD 1:
1. Watcher Of The Skies 9:14
2. Dancing With The Moonlit Knight 8:44
3. The Cinema Show 11:16
4. I Know What I Like (In Your Wardrobe) 5:32
5. Firth Of Fifth 9:47
6. The Musical Box 10:59
7. More Fool Me 3:27
8. The Battle Of Epping Forest 12:11

CD 2:
1. Supper's Ready 26:36

Bonus Tracks :
2. Studio Improvisation (LP Session Outtake) 5:57
3. After The Ordeal (LP Session Outtake) 4:27
4. Supper's Ready ("Genesis Live" Outtake) 25:59
5. Twilight Alehouse 7:50

Recorded live at the Rainbow Theatre, London, England on 20 October 1973
Original soundboard recording without overdubs

Bonus Tracks:
1-2 - Outtakes recorded during 'Selling England By The Pound' LP studio sessions
3 - Live in Leicester, England on 25 February 1973: 'Genesis Live' LP test pressing outtake
4 - Live in Rome, Italy on 18 April 1972: Audience recording

The first two bonus tracks are mislabeled on the rear artwork. It lists 'Studio Improvisation' first, then 'After The Ordeal' second, however 'After The Ordeal' is actually the first bonus track while the 'Studio Improvisation' is second.

The notes on the rear artwork are also labeled incorrectly, stating track 1 and 2 on 'Disc Two' were recorded during the Selling England studio sessions, however this is actually track 2 and 3 on 'Disc Two', as track 1 on "Disc Two" is Supper's Ready as the closing number from the main Rainbow concert on 'Disc One'.

https://www.youtube.com/watch?v=Fv9vv-vdsfA
14
Zespoły / LED ZEPPELIN - THE BROADCAST COLLECTION 1969-1995 (2020) [CD2-NO RESTRICTIONS '
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Techminator dnia Kwiecień 07, 2024, 15:31:53  »

LED ZEPPELIN - THE BROADCAST COLLECTION 1969-1995 (2020) [CD2-NO RESTRICTIONS '69]

Led Zeppelin is one of the most successful, innovative, and influential bands in the history of rock music with over 200 million records sold worldwide. This 5CD collection features many highlights in their live career. For example “No Restrictions ’69”, a performance for the BBC Rock Hour set the standard for the presentation of rock music on the radio giving the band no restrictions giving the listeners a true concert experience. Also features iconic band members Robert Plant and Jimmy Page’s project ‘Page & Plant’ where they play many of their greatest hits with a live orchestra.

Led Zeppelin to jeden z odnoszących największe sukcesy, innowacyjnych i wpływowych zespołów w historii muzyki rockowej, z ponad 200 milionami sprzedanych płyt na całym świecie. Ta kolekcja zawierająca 5 płyt CD zawiera wiele najważniejszych wydarzeń z ich kariery koncertowej. Na przykład występ „No Restrictions ’69” dla BBC Rock Hour wyznaczył standardy w zakresie prezentacji muzyki rockowej w radiu, nie dając zespołowi żadnych ograniczeń, zapewniając słuchaczom prawdziwe wrażenia koncertowe. Zawiera także kultowych członków zespołu Roberta Planta i projekt Jimmy'ego Page'a „Page & Plant”, w którym grają wiele ze swoich największych hitów z orkiestrą na żywo.

..::TRACK-LIST::..

CD 2 - No Restrictions '69:
1. Introduction by Alan Black 0:38
2. Communication Breakdown 3:14
3. I Can't Quit You 6:23
4. Interview Jimmy Page & Robert Plant 4:40
5. Dazed And Confused 11:26
6. White Summer 8:16
7. You Shook Me 10:31
8. How Many More Times 13:34

1969 June 27 London Playhouse Theatre
soundboard recordings

https://www.youtube.com/watch?v=uPNyuAX14WQ
15
Zespoły / EMERSON LAKE & PALMER - LIVE IN BRUSSELS 1971 (2016)
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Techminator dnia Kwiecień 07, 2024, 15:03:50  »
EMERSON LAKE & PALMER

Limitowany do 500 egzemplarzy, gustownie wydany CD zawierający świetnie nagrany i niewydany wcześniej na płycie, blisko godzinny koncert z marca 1971 roku, profesjonalnie zarejestrowany w Brukseli, w cztery miesiące po wydaniu genialnego debiutanckiego albumu.

Zespół zaprezentował całą pierwszą stronę w nieco rozbudowanych wersjach, poza tym 17-minutową wersję klasycznego 'Rondo' z repertuaru The Nice oraz 'Dziadka do orzechów' połączonego z bluesującym rockandrollem.

Jakość dźwięku jest doskonała i jest to fantastyczne uzupełnienie klasycznego albumu 'Pictures At An Exhibition', nagranego cztery tygodnie potem! Oba te albumy prezentują w sumie pełny repertuar koncertowy grupy z tamtego okresu!

Dodatkowo zamieszczono bardzo rzadką i naprawdę dobrze brzmiącą, 26-minutową koncertową wersję suity 'Tarkus', zarejestrowaną w legendarnej kalifornijskiej sali Hollywood Bowl, w lipcu 1971 roku!

..::TRACK-LIST::..

1. The Barbarian 5:09
2. Take A Pebble 15:01
3. Nutrocker 4:34
4. Rondo 18:22
5. Knife Edge 6:45
6. Nutrocker Reprise 4:10

Bonus Track:
7. Tarkus 24:40

Tracks 1 to 6 Recorded live at Theatre 140, Brussels, Belgium on 6th and 7th February 1971. Excellent quality soundboard recording.
Track 7 recorded live at Hollywood Bowl, Los Angeles, CA on 19th July 1971.
Excellent quality audience recording.

..::OBSADA::..

Bass Guitar, Acoustic Guitar, Vocals - Greg Lake
Clavinet, Synthesizer [Moog synthesizer], Organ [Hammond organ] - Keith Emerson
Drums, Percussion - Carl Palmer

https://www.youtube.com/watch?v=1sS6GlIDhRo
16
Muzycy / MILES DAVIS - THE COMPLETE COLUMBIA ALBUM COLLECTION (2009) [CD-MILES IN THE SKY
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Techminator dnia Kwiecień 05, 2024, 20:33:01  »
MILES DAVIS - THE COMPLETE COLUMBIA ALBUM COLLECTION (2009) [CD-MILES IN THE SKY (1968)]

W drugiej połowie lat 60. muzyka rockowa przeszła gwałtowną rewolucję. Przestała być już tylko prostymi piosenkami do tańca, zaczęła nabierać znamion prawdziwej sztuki. Zmiany te dostrzegł także Miles Davis. Zachwycony brzmieniowymi eksperymentami takich gitarzystów, jak Jimi Hendrix i Eric Clapton, a także możliwościami elektrycznego instrumentarium, postanowił zaadoptować pewne elementy rocka do swojej twórczości. Począwszy od grudnia 1967 roku, zaczął wykorzystywać w swoich nagraniach elektryczne instrumenty klawiszowe, gitarę basową, a nawet gitarę elektryczną. Nowe oblicze muzyki Milesa Davisa zostało ujawnione w lipcu następnego roku, na albumie "Miles in the Sky" (tytuł jest nawiązaniem do beatlesowskiego "Lucy in the Sky with Diamonds").

W większości wypełniają go utwory zarejestrowane podczas sesji, która miała miejsce w dniach 15-17 maja 1968 roku. Wyjątek stanowi utwór "Paraphernalia" - kompozycja Wayne'a Shortera, nagrana 16 stycznia, z gościnnym udziałem gitarzysty George'a Bensona. Jego partia wpisuje się jednak w jazzowe standardy (kłania się twórczość Wesa Montgomery'ego), więc trudno w tym przypadku mówić o jakiejkolwiek fuzji z rockiem (sam utwór jest jednak bardzo udany, a gitara Bensona dodaje muzyce kwintetu nowej jakości). Co innego podpisany nazwiskiem Davisa "Stuff" - pierwszy opublikowany utwór, w którym Herbie Hancock i Ron Carter grają na elektrycznych instrumentach. W połączeniu z uproszczoną warstwą rytmiczną, dodaje to utworowi nieco rockowego charakteru. Ten 17-minutowy jam to pierwsza tak odważna i udana próba połączenia jazzu i rocka, jaka została wydana na płycie. Warto też dodać, że "Stuff" jest pierwszym utworem Milesa, w który ingerował producent Teo Macero, sklejając go z kilku podejść, wzorem George'a Martina i The Beatles (do tamtej pory wszystkie utwory nagrywane były "na setkę", w kilku podejściach, po czym wybierano najlepsze).

Pozostałe dwa utwory - "Black Comedy" Tony'ego Williamsa i "Country Son" Davisa - to już w całości akustyczne granie, bliższe wcześniejszych dokonań Drugiego Wielkiego Kwintetu, choć znów zbudowane na prostszych podziałach rytmicznych. Oba utwory cechuje sporo energii i duża swoboda wykonania, jakby muzycy w ogóle nie przejmowali się ograniczeniami czasowymi płyty winylowej. "Miles in the Sky" trwa zresztą wyjątkowo długo, jak na album z tamtych czasów - niemal równe 51 minut. W tym miejscu warto wspomnieć o dziwnym rozmieszczeniu utworów - strona A trwa około pół godziny, a strona B o blisko dziesięć mniej. Uzasadnione jest to tym, że na pierwszej znalazły się utwory z elektrycznym instrumentarium, a na drugiej stricte akustyczne. Skutkuje to jednak tym, że (przynajmniej na moim wydaniu, z 1977 roku) druga strona jest wyraźnie głośniejsza od pierwszej! Wynika to ze specyfiki płyt winylowych - żeby na pojedynczej stronie zmieścić więcej niż standardowe 20 minut, trzeba nie tylko zagęścić zapis (węższy rowek), ale także ściszyć nagranie. Z drugiej strony - nic przecież nie stało na przeszkodzie, żeby ściszyć także stronę B.

"Miles in the Sky" to milowy kamień w twórczości Milesa Davisa - pojawiają się tutaj koncepcje, które trębacz rozwijał przez kolejną dekadę, przez wielu (włącznie z niżej podpisanym) uznawaną za najbardziej ekscytującą, twórczą i inspirująco w całej jego karierze. To także album ważny z perspektywy całej muzyki, bowiem nie było wcześniej tak udanego połączenia jazzu i rocka, jak w kompozycji "Stuff". Jest to jednocześnie naprawdę rewelacyjny album, na którym każdy z czterech zamieszczonych na nim utworów zachwyca wykonaniem, warstwą melodyczną i brzmieniem. Niestety, jest to także album na ogół niedoceniany, pozostający w cieniu swoich wielkich następców - "In a Silent Way" i "Bitches Brew". A przecież już tutaj pojawiło się wiele elementów, które czynią tak wspaniałymi tamte longplaye.

Paweł Pałasz

..::TRACK-LIST::..

1. Stuff 16:58
2. Paraphernalia 12:36
3. Black Comedy 7:25
4. Country Son 13:49

Bonus Tracks:
5. Black Comedy (Alternate Take) 6:23
6. Country Son (Alternate Take) 14:38

..::OBSADA::..

Miles Davis - trumpet, cornet on 'Stuff' and 'Country Son'
Wayne Shorter - tenor saxophone
Herbie Hancock - piano, electric piano on 'Stuff'
Ron Carter - bass, electric bass on 'Stuff'
Tony Williams - drums
George Benson - electric guitar on 'Paraphernalia'

https://www.youtube.com/watch?v=S6eZHnIA__A
17
Muzycy / MILES DAVIS - THE COMPLETE COLUMBIA ALBUM COLLECTION (2009) [CD-FILLES DE KILIMA
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Techminator dnia Kwiecień 05, 2024, 20:31:22  »
MILES DAVIS - THE COMPLETE COLUMBIA ALBUM COLLECTION (2009) [CD-FILLES DE KILIMANJARO (1968)]

Eksperymentów Davisa z elektrycznym brzmieniem ciąg dalszy. Materiał zawarty na "Filles de Kilimanjaro", w całości autorstwa lidera, został zarejestrowany podczas dwóch sesji nagraniowych, w czerwcu i wrześniu 1968 roku. Pierwsza z nich, jak się wkrótce miało okazać, była ostatnią wspólną sesją Drugiego Wielkiego Kwintetu. We wrześniu Miles wszedł do studia już w nieco innym składzie - wciąż z Waynem Shorterem i Tonym Williamsem, ale bez Herbiego Hancocka i Rona Cartera, których miejsca zajęli pianista włosko-hiszpańskiego pochodzenia Chick Corea i brytyjski basista Dave Holland. Tym samym zakończył się czas stabilizacji i rozpoczął okres, w którym Miles nieustannie zmieniał współpracowników, dopasowując skład do swoich aktualnych pomysłów.

We wszystkich trzech utworach z czerwcowej sesji, Hancock i Carter grają wyłącznie na elektrycznych instrumentach. Z kolei w utworach z września, Corea gra zarównano na pianinie akustycznym, jak i elektrycznym, natomiast Holland tylko na akustycznym basie. W przeciwieństwie do poprzedniego albumu, "Miles in the Sky", na którym da się usłyszeć inspirację rockiem (przynajmniej w utworze "Stuff"), na "Filles de Kilimanjaro" elementów rockowych nie ma wcale - to po prostu elektryczny jazz. Natomiast podobnie jak na poprzedniku, dominują tu dość długie, swobodne utwory, w których muzycy mogli improwizować bez skrępowania. Nie powinno dziwić, że lepiej pod tym względem wypadają utwory z wcześniejszej sesji - w końcu zostały zarejestrowane przez bardzo dobrze zgrany skład, grający ze sobą od kilku lat. Szczególnie dobrze (a w utworze tytułowym - naprawdę porywająco) wypada tu sekcja rytmiczna Carter/Williams. Niestety, całość jest mocno zachowawcza, będąca wręcz krokiem wstecz w porównaniu z "Miles in the Sky". Longplay nie nadrabia ani szczególną ekspresją (może z wyjątkiem najkrótszego i najbardziej dynamicznego "Frelon brun", z ostrymi solówkami Davisa i Shortera), ani wciągającym klimatem (w "Mademoiselle Mabry" robi się nawet nieco nużąco; w dodatku w utworze irytuje dość banalny, wielokrotnie powtarzany klawiszowy motyw).

"Filles de Kilimanjaro" nie robi na mnie takiego wrażenia, jak albumy w całości nagrane przez Drugi Wielki Kwintet, ani jak kolejne, bardziej odważne i eksperymentalne dzieła Davisa. Wciąż jest to jednak muzyka na bardzo wysokim poziomie wykonawczym - w końcu grają tutaj jedni z najlepszych jazzowych instrumentalistów.

Paweł Pałasz

..::TRACK-LIST::..

1. Frelon Brun (Brown Hornet)
2. Tout De Suite
3. Petits Machins (Little Stuff)
4. Filles De Kilimanjaro (Girls Of Kilimanjaro)
5. Mademoiselle Mabry (Miss Mabry)

Bonus Track:
6. Tout de Suite (Alternate Take)

..::OBSADA::..

Miles Davis - trumpet
Wayne Shorter - tenor saxophone
Herbie Hancock - electric piano on 'Tout de Suite', 'Petits Machins', and 'Filles de Kilimanjaro'
Chick Corea - piano, RMI electra-piano on 'Frelon Brun' and 'Mademoiselle Mabry'
Ron Carter - electric bass on 'Tout de Suite', 'Petits Machins', and 'Filles de Kilimanjaro'
Dave Holland - double bass on 'Frelon Brun' and 'Mademoiselle Mabry'
Tony Williams - drums

https://www.youtube.com/watch?v=z4qdsdtFUMs
18
Muzycy / MILES DAVIS - THE COMPLETE COLUMBIA ALBUM COLLECTION (2009) [CD-IN A SILENT WAY
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Techminator dnia Kwiecień 05, 2024, 20:29:07  »
MILES DAVIS - THE COMPLETE COLUMBIA ALBUM COLLECTION (2009) [CD-IN A SILENT WAY (1969)]

"In a Silent Way" to jeden z najsłynniejszych, najbardziej nowatorskich i wpływowych albumów Milesa Davisa. O ile na swoich dwóch poprzednich wydawnictwach - "Miles in the Sky" i "Filles de Kilimanjaro" - muzyk dopiero badał grunt, nieśmiało eksperymentując z elektrycznym instrumentarium, tak tutaj w końcu poszedł na całość. Kompozycje, instrumentarium, brzmienie, proces produkcyjny - wszystko znacząco odbiega od przyjętych w jazzie schematów. Nic dziwnego, że album wywołał spore kontrowersje w konserwatywnym środowisku jazzowych krytyków i słuchaczy. To, co zrobił tutaj Miles, dla ortodoksów było herezją. "In a Silent Way" został natomiast doceniony przez rockową krytykę, którą zachwycił przede wszystkim udział brytyjskiego gitarzysty Johna McLaughlina. Dziś natomiast album powszechnie uznawany jest za jedno z największych muzycznych arcydzieł. To jedno z tych wydawnictw, które w doskonałych proporcjach łączy ambitne podejście i przystępność, a zarazem łamie międzygatunkowe granice.

Davis poznał McLaughlina zaledwie dzień przed sesją nagraniową "In a Silent Way", która odbyła się 18 lutego 1969 roku. Brytyjczyk został zaproszony do Stanów przez Tony'ego Williamsa, który chciał wraz z nim i organistą Larrym Youngiem stworzyć jazzrockowe trio (tak powstał The Tony Williams Lifetime, który jeszcze w tym samym roku zadebiutował albumem "Emergency!"). Williams i McLaughlin odwiedzili Davisa w jego domu. Właśnie wtedy Miles po raz pierwszy usłyszał grę Johna i był pod takim wrażeniem, że zaproponował mu udział w zaplanowanej na następny dzień sesji. Co ciekawe, w studiu miał pojawić się także Young, jednak Williams - obawiający się straty całego swojego zespołu na rzecz Davisa - zabronił mu udziału. W rezultacie, na organach elektrycznych - nowym instrumencie w zespole Milesa - zagrał Joe Zawinul, który przyszedł do studia, ponieważ chciał zobaczyć jak zespół nagrywa kompozycję jego autorstwa, "In a Silent Way". Poza tym w sesji wzięli udział także dobrze sprawdzeni instrumentaliści: Wayne Shorter, Herbie Hancock i Chick Corea (obaj grali wyłącznie na elektrycznych pianinach), oraz Dave Holland (używający tylko kontrabasu). W ciągu jednego dnia muzycy nagrali cały materiał, który następnie został - wbrew jazzowym standardom - mocno obrobiony przez Teo Macero. Producent zmiksował materiał w taki sposób, że powstały dwie, blisko dwudziestominutowe kompozycje o formie przypominającej sonatę (tzn. składające się z trzech części: ekspozycji, przetworzenia i repryzy).

Na albumie dominuje brzmienie klawiszy (nie na darmo gra trzech klawiszowców), momentami nadające wręcz ambientowego charakteru, a także stanowiącej swego rodzaju kontrapunkt gitary. Dęciaki zdają się być bardziej wycofane, podobnie jak sekcja rytmiczna (grająca dość prosty, bardziej rockowy niż jazzowy, akompaniament). Klimat albumu jest dość wyciszony, nastrojowy, bliższy muzyki z "Kind of Blue", niż kolejnych, bardziej agresywnych albumów fusion Davisa. Nie przypadkiem nazwano go "In a Silent Way" (co najlepiej tłumaczyć jako "[granie] w cichy sposób"). Ktoś kiedyś określił go jako "cisza między dźwiękami", co w tych bardziej subtelnych fragmentach jest bardzo trafne. Lecz nie brakuje tu także bardziej dynamicznych momentów. Kompozycja ze strony A, "Shhh / Peaceful / Shhh", praktycznie w całości zbudowana jest na kontraście nastrojowych i ostrzejszych dźwięków. Z kolei kompozycja ze strony B składa się z dwóch pierwotnie niezależnych utworów, o odmiennym charakterze. Jej klamra, "In a Silent Way", to prześliczny, bardzo delikatny temat, zdominowany przez gitarę McLaughlina. Brzmi jak stworzony dla tego instrumentu, a przecież udział gitarzysty był zupełnie nieplanowany, spontaniczny. Środkowa część, "It's About That Time", jest natomiast najbardziej żywiołowym fragmentem całości, a zbudowany jest wokół prostych, bardzo chwytliwych zagrywek Hollanda (pod koniec granych unisono z McLaughlinem). Fragment ten na jakiś czas stał się obowiązkowym punktem koncertów Davisa. W obu kompozycjach zwraca uwagę fantastyczna współpraca muzyków, a także ich indywidualne popisy. To w sumie norma na albumach Milesa, ale i tak warto to za każdym razem podkreślić.

"In a Silent Way" to album doskonały w każdym względzie. Kompozycje, wykonanie, klimat, brzmienie - wszystko jest tutaj dopracowane w najdrobniejszym szczególe, choć nie brakuje też spontaniczności, która znacząco wpłynęła na charakter całości. To album, który zaciera podziały gatunkowe, a zaliczanie go do jazzu lub jazz rocka jest wyłącznie umowne. Ta muzyka może spodobać się każdemu, bez względu na to, czy słucha jazzu, rocka, bluesa, elektroniki lub muzyki poważnej, czy preferuje starą muzykę, czy nową (brzmienie jest ponadczasowe, nic się nie zestarzało). Chyba tylko najbardziej ograniczeni słuchacze, przyzwyczajeni do prymitywnej łupanki, nie znajdą tu niczego dla siebie. Jak już wspominałem we wstępie, jest to album bardzo przystępny, ale zarazem prezentujący najwyższy poziom artystyczny, jaki można spotkać w muzyce rozrywkowej.

Paweł Pałasz

..::TRACK-LIST::..

1. Shhh - Peaceful
2. In A Silent Way - It's About That Time

..::OBSADA::..

Miles Davis - trumpet
Wayne Shorter - soprano saxophone
John McLaughlin - electric guitar
Chick Corea - electric piano
Herbie Hancock - electric piano
Joe Zawinul - electric piano, organ
Dave Holland - double bass
Tony Williams - drums

https://www.youtube.com/watch?v=YHesqaMhh34
19
Zespoły / HAWKWIND - SPACE RITUAL (1973/2013) [COLLECTOR'S EDITION]
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Techminator dnia Kwiecień 05, 2024, 00:55:58  »
HAWKWIND

Wcale nie rzadko się zdarza, że najlepszym wydawnictwem danego wykonawcy jest album koncertowy. Tak też jest w przypadku Hawkwind i "Space Ritual". Koncerty tego zespołu w latach 70 były prawdziwym audio-wizualnym przedstawieniem, z istotną rolą świateł oraz udziałem tancerek, w tym występującą przeważnie nago Stacią. Krążą też legendy na temat tego, jak to techniczni musieli przytrzymywać naćpanych muzyków, aby trzymali się w pionie. Na albumie jest, oczywiście, tylko muzyka. Ale broni się ona samodzielnie. W tamtym czasie zespół prezentował na scenie program składający się przede wszystkim z utworów pochodzących najnowszego wówczas albumu "Doremi Fasol Latido" (pomijano jedynie "The Watcher" i "One Change") oraz trzech premierowych kompozycji ("Born to Go", "Orgone Accumulator", "Upside Down"), tylko jednego starszego kawałka ("Master of the Universe" z "X in Search of Space"), a także przerywników z elektronicznymi wariacjami ("Electronic No. 1"), którym zwykle towarzyszą recytacje tekstów o tematyce S-F, stworzone przez wokalistę Roba Calverta ("The Awakening", "10 Seconds of Forever", "Welcome to the Future") lub pisarza Michaela Moorcocka ("Black Corridor", "Sonic Attack"). Tutaj za wszystkie recytacje odpowiada Calvert, jednak czasem był tak napruty, że na jego miejsce ściągano Moorcocka.

Wszystkie te utwory podczas występów były grane ciągiem, bez żadnych przerw. Na potrzeby wydania na płycie dokonano jednak pewnych koniecznych cięć i poprawek, całość składa się zresztą z fragmentów dwóch londyńskich występów z grudnia 1972 roku. Starano się jednak jak najlepiej oddać program i charakter ówczesnych koncertów. Otrzymujemy tu zatem trwający blisko półtora godziny psychodeliczny jam, o jeszcze bardziej transowym charakterze i kosmicznej atmosferze, niż w nagraniach studyjnych. Na pierwszy plan wysuwają się hipnotyczne partie basu Lemmy'ego, którym towarzyszą zgiełkliwe partie gitary i (sporadycznie) saksofonu lub fletu, elektroniczne piski i szmery prymitywnych generatorów własnej konstrukcji, a także intensywna gra perkusisty. Kawałki z "Doremi Fasol Latido" bardzo zyskują w tych wersjach, nie tracąc nic ze swojej energii, a zyskując jeszcze większej swobody. Trochę więcej w nich też polotu, a mniej znanej z pierwowzorów toporności. Zespół nie kombinuje specjalnie w aranżacjach, z jednym wyjątkiem - "Down Through the Night" z akustycznego kawałka przerodził się w czadowy numer, co jednak wyszło mu tylko na dobre. Bardzo udanie prezentują się też wszystkie nowe kompozycje. Jeśli do czegoś miałbym się przyczepić, to do partii wokalnych, które na ogół nie są zbyt dobre, na granicy fałszu, a i nie bardzo potrzebne w takiej muzyce. Trochę za dużo też tutaj tych wspomnianych na wstępie przerywników.

"Space Ritual" faktycznie przypomina jakieś kosmiczne, psychodeliczne misterium. Jest to o tyle ciekawe, że klimat jest tutaj budowany nie za pomocą tworzenia nastrojowego, uduchowionego grania, lecz typowo rockowego, surowego łojenia. Nie jest to muzyka szczególnie ambitna i bardzo, a do tego wręcz przeciętna pod względem technicznym, ale nadrabia kreatywnością, umiejętnością jak najlepszego wykorzystania swoich umiejętności i nieporywaniem się na granie ponad te możliwości, a tym samym całkowicie bezpretensjonalna. Właśnie tutaj ta hawkwindowa mieszanka hard rocka i psychodelii nabrała najciekawszego kształtu, bo i tego typu granie najlepiej sprawdza się właśnie podczas koncertów, gdy muzycy mogli grać bez żadnych ograniczeń.

Paweł Pałasz

..::TRACK-LIST::..

CD 1:
1. Earth Calling 1:44
2. Born To Go 9:55
3. Down Through The Night 6:17
4. The Awakening 1:34
5. Lord Of Light 7:17
6. Black Corridor 1:51
7. Space Is Deep 8:12
8. Electronic No. 1 2:32
9. Orgone Accumulator 9:56
10. Upside Down 2:43
11. 10 Seconds Of Forever 2:05
12. Brainstorm 13:46

CD 2:
1. 7 By 7 6:05
2. Sonic Attack 2:53
3. Time We Left This World Today 5:42
4. Master Of The Universe 7:40
5. Welcome To The Future 2:49
6. You Shouldn't Do That 10:38

Bonus Tracks:
7. Orgone Accumulator (Alternate nights performance) 8:50
8. Time We Left This World Today (Alternate nights performance) 13:22
9. You Shouldn't Do That (Alternate nights performance) 6:42

..::OBSADA::..

Dave Brock - guitar; vocals (tracks 2, 3, 5, 7, 10, 13, 15)
Nik Turner - saxophone, flute; vocals (tracks 2, 19, 20)
Lemmy (Ian Kilmister) - bass guitar; vocals (tracks 6, 7, 13, 15)
Dik Mik (Michael Davies) - audio generator, electronics
Del Dettmar - synthesizer
Simon King - drums
Robert 'Bob' Calvert - poetry, vocals ('poet and swazzle' on the album credits) (tracks 4, 6, 9, 11, 14)
Stacia - dancer and visual artist


https://www.youtube.com/watch?v=QAlw83pm0NY
20
Muzycy / VARIOUS ARTISTS - NORWID/OD. NOWA (2022)
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Techminator dnia Marzec 28, 2024, 00:06:23  »
VARIOUS ARTISTS

Płyta jest zapisem niezwykłego koncertu, który odbył się 15 listopada 2021 roku w Studio Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie dla upamiętnienia 200. rocznicy urodzin Cypriana Norwida.

Wybrane do interpretacji wiersze pochodzą w większości z Vade-mecum, zbioru uważanego za jedno z najważniejszych dzieł poety.
Premierowe kompozycje uzupełniają utwory wykonywane niegdyś przez Czesława Niemena.

..::TRACK-LIST::..

1. Miłosz Wośko z zespołem - Intro (0:59)
2. Gaba Kulka - Marionetki (4:00)
3. Kuba Więcek i Meek Oh Why? - Początek Broszury politycznej (3:24)
4. Baasch - Jesień (4:53)
5. Kuba Stankiewicz, Jacek Kotlarski - Cenzor-krytyk (5:37)
6. Renata Przemyk - Królestwo (5:08)
7. Tomek Makowiecki, Józef Skrzek - W Weronie (4:28)
8. SBB - Pielgrzym (8:33)
9. Joanna Duda Trio, Hanna Łubieńska - Larwa (4:37)
10. Baasch, Kacperczyk - Ty mnie do pieśni pokornej nie wołaj (3:07)
11. Gaba Kulka - Czemu nie w chórze (4:00)
12. EABS, Apostolis Anthimos - Bema Pamięci Żałobny Rapsod (12:39)

..::OBSADA::..

Zespół Miłosza Wośko (1-2,6-7, 11):
Miłosz Wośko - piano, keyboard
Marta Huget-Skiba - violin
Joanna Urbańska-Mikszta - cello
Tomasz Ziętek - trumpet
Tomasz Duda - saxophone
Dariusz Sprawka - trombone, tuba
Anna Pasič - harp
Alicja Kieruzalska - basson
Jan Krzeszowiec - flute
Jakub Duda - guitar
Paweł Dobrowolski - drums (oraZ 8)
Maksymilian Mucha - bass guitar (oraz 8-9)

Goście:
Gaba Kulka - vocal (2,11)
Mikołaj Kubicki - vocal, trumpet (3)
Kuba Więcek - saxophone (3)
Bartosz Schmidt - vocal (4,10)
Robert Alabrudziński - synthesizers (4,10)
Alek Żurkowski - drums (4,10)
Jacek Kotlarski - vocal (5)
Kuba Stankiewicz - piano (5)
Renata Przemyk - vocal(6)
Tomasz Makowiecki - vocal(7)
Józef Skrzek - vocal (7), keyboards (7,8)
Apostolis Anthimos - guitar (8,12)
Marek Pędziwiatr - piano, keyboards (12)
Olaf Węgier - saxophone (12)
Marcin Rak - drums (12)
Jakub Kurek - trumpet (12)
Paweł Stachowiak - bass guitar, synthesizers(12)
Hanna Łubieńska - vocal (9)
Joanna Duda - piano, electronics (9)
Michał Bryndal - drums (9)
Maciej Kacperczyk - vocal, guitar (10)
Paweł Kacperczyk - percussion (10)

https://www.youtube.com/watch?v=wdz3rFT-kog
Strony: 1 [2] 3 4 ... 10