Autor Wątek: Niechęć  (Przeczytany 705 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Techminator

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 720
    • Zobacz profil
Niechęć
« dnia: Wrzesień 20, 2022, 23:52:24 »
Niechęć

Album inny od dotychczasowych. Jak mówią sami muzycy: Do tej pory koncentrowaliśmy się na opowiadaniu osobistych historii, graliśmy  o sobie?. Tym razem postanowiliśmy  wyjść na zewnątrz?. Stworzyć muzykę, w której spróbujemy uchwycić nastrój (niełatwych) czasów, w których żyjemy. To nie miała być płyta o pandemii, o ekologii, o kryzysie politycznym, społecznym, klimatycznym, migracyjnym itd. Naszym filtrem była obserwacja ludzkiej psychiki. Chcieliśmy zrobić płytę o współczesnej neurozie, o towarzyszących nam wszystkim lękach, obawach. O życiu w realiach nieustającego chaosu, ciągłych zaskoczeń, zbyt szybkich zmian. Bez uciekania w łatwą publicystykę, zawsze koncentrując się na tym, co owe czasy  robią nam wszystkim w głowach?.

Nagrywana w samym środku lockdownu, z dala od cywilizacji, pośród pejzaży Kotliny Kłodzkiej, płyta okazała się swoistą terapią. Stąd Unsubscribe, czyli chęć wypisania się z przeładowanej bodźcami rzeczywistości, zatamowania nieustannego napływu informacji, szukania spokoju. Współczesność znajduje tu ślad także w warstwie muzycznej. Muzycy inspirowali się hip-hopem, trapem, elektroniką, techno. Unikając oczywistych cytatów, operując subtelnymi nawiązaniami. Bo Unsubscribe to jednocześnie najdojrzalsza płyta w dyskografii zespołu. Dotąd zagoniona w poszukiwaniu granic własnej ekspresji Niechęć stawia na bardziej świadomą narrację. Nie boi się ciszy, spokoju, przemyślanych aranżacji, średnich i wolnych temp? Ale bez obaw: kto polubił zespół za bezprzykładny hałas, wciąż znajdzie go tu pod dostatkiem.

Audio Cave

Prawdopodobnie najbardziej prostackim sposobem rozpoczynania recenzji płyty jest mniej lub bardziej zgrabne nawiązanie na samym wstępie tekstu do nazwy zespołu. Powstrzymać się jednak nie mogę, gdyż bardzo często kołacze mi się w głowie odpowiedź mojej dobrej koleżanki, gdy w licealnych czasach w przypływie nadziei na chwile wolności zadałem jej sakramentalne pytanie    idziemy na angielski? . Ta w zblazowanym uniesieniu z niezachwianą pewnością odparła  ogarnia mnie niechęć . No i mnie też niechęć ogarnia, ale taka szczególna Niechęć

Do płyty Unsubscribe kwintetu Niechęć podchodziłem z dość dużą dozą nieufności. Bo oto do czynienia mamy z albumem rocznicowym   i to jeszcze z dorobioną doń ideologią. Rocznicówki zazwyczaj okazują się nudnym powielaniem schematów z poprzednich płyt, a myśl przewodnia płyt jazzowych (co innego progrockowych) przypomina swoją głębią przemyślenia zawarte w magazynie Wróżka. Dziesięć lat swojej aktywności twórczej Niechęć podsumowała jednak wyjątkowo świeżą i intrygującą perspektywą muzyczną, nawiązując do sprawdzonych już schematów, lecz zdecydowanie ich nie kopiując. W związku z czym nawet dość naiwna w gruncie rzeczy i przeorana filozoficznie sto tysięcy razy narracja marketingowa o konieczności  wypisania się z przeładowanej bodźcami rzeczywistości? (co sugerować ma tytuł Unsubscribe) samej, co najmniej bardzo dobrej, zawartości artystycznej albumu przesłonić nie powinna?

Unsubscribe jest zarazem podobne, jak i odmienne od poprzednich albumów zespołu. Cały czas bardzo wyraźnie słyszalne są  niejazzowe wpływy spod znaku elektroniki, trapu czy nieco cięższych odmian ambientu. Tym razem jednak pewne rockowe zacięcie do cięższego grania pobrzmiewające w dokonaniach zespołu przypomina mi najbardziej twórczość Londyńczyków z Archive. Na Unsubscribe odnajdziemy całkiem wiele elementów bezwstydnie melancholijnych. Dobrym przykładem jest tu chociażby utwór Praga, w którym frazowanie saksofonisty Macieja Zwierzchowskiego po prostu zachwyca. Utwór ten w ogóle niesie w sobie coś z poetyki najwolniejszego zespołu w historii   Bohren & der Club of Gore. Rzecz jasna, to tacy Bohreni w megaprzyspieszeniu, choć utwór nadal do żwawych nie należy.

Nie jest jednak również tak, że Niechęć stała się bandą romantyków smętnie przygrywających ku ukojeniu złamanych dusz. Zespół ten nadal potrafi dociążyć gęstszymi i bardziej intensywnymi strukturami. Tak dzieje się w utworze Chmury, który stanowi bardzo ciekawy mariaż brzmień jazzowych, industrialnych i tych spod znaku rockowego eksperymentu i odlotu Ricka Wakemana czy innego Keitha Emersona. Najważniejszym utworem płyty jest chyba jednak kompozycja zatytułowana, a jakże!, Niechęć. W tym rozbudowanym utworze ogniskują się wszystkie fascynacje i miłości zespołu, a kompozycja staje się ukoronowaniem dotychczasowej twórczości Niechęci.

Niewątpliwą wartością tego jakże zdolnego zespołu jest to, że dość szybko wypracował swój charakterystyczny i rozpoznawalny język (w podobnym tonie zdaje się wypowiadać również zespół Immortal Onion), który jednak stale wzbogaca i rozwija. Unsubscribe jest płytą, która pokazuje, w jak wyrafinowany i świadomy sposób zabrzmieć może pozagatunkowa, crossoverowa muzyka współczesna oparta na strukturach jazzowych. Znakomity album!

Jędrzej Janicki

To już dziesięć lat od premiery debiutanckiego albumu Niechęci, "Śmierć w miękkim futerku", który zdobył uznanie nie tylko w jazzowej niszy, ale był też szeroko komentowany w mediach zajmujących się szeroko pojętym niezalem. Warszawska grupa nie była jednak przesadnie aktywna przez ten czas. Cztery lata później pojawił się drugi, eponimiczny longplay - przyjęty z jeszcze większym zainteresowaniem od poprzednika - a po kolejnych dwóch koncertówka "Live at Jazz Club Hipnoza". Dopiero przed kilkoma dniami, równo na dziesięciolecie debiutu, muzycy przedstawili album numer trzy. W międzyczasie zdążył znacząco zmienić się skład. Obok saksofonisty Macieja Zwierzchowskiego, gitarzysty Rafała Błaszczaka i perkusisty Michała Kaczorka znaleźli się klawiszowiec Michał Załęski oraz basista Maciej Szczepański, którzy gdzieś po drodze zajęli miejsca Tomasza Wielechowskiego i Stefana Nowakowskiego.

"Unsubscribe" nie jest oczywistą kontynuacją poprzednich wydawnictw, a tym bardziej sentymentalnym spojrzeniem wstecz, jakiego można było się obawiać w związku ze wspomnianym jubileuszem. Co prawda zespół nie zmienia jakoś diametralnie swojej muzyki, w której wciąż silnie dają o sobie znać wpływy pozajazzowe - w tym potwierdzone w materiałach prasowych inspiracje elektroniką i hip-hopem - ale mniej tutaj rockowego ciężaru, definiującego poprzednie płyty. Tym razem jest bardziej subtelnie, melancholijnie, choć wciąż nie brakuje bardziej energetycznego grania. Przykładem rozpoczynający całość "Argot", z bardziej pokręconymi partiami klawiszy oraz zadziornym saksofonem, a także oparte na najbardziej nośnym temacie "Przeniesienie" czy chyba najbliższe wcześniejszych dokonań "Chmury". Szczególnie w tym ostatnim nie brakuje bardziej hałaśliwych dźwięków gitary i saksofonu, choć nawet tutaj równoważą je delikatniejsze dźwięki pianina, wysuwające się na pierwszy plan.

Spora część zawartych tu utworów mieści się gdzieś pomiędzy zelektryfikowanym jazzem, post-rockiem oraz muzyką elektroniczną. Taka jest singlowa "Praga", podobnie jak i "Ciała", oba wciąż całkiem żwawe, ale już na wskroś przesiąknięta nostalgią. Jeszcze więcej zadumy przynoszą "Puste łąki" oraz najdłuższa - i chyba najważniejsza - na płycie "Niechęć", w których momentami ociera się wręcz o ambient, nie zapominając wszakże o jazzie. Na taki charakter albumu z pewnością wpłynął czas, w jakim powstawał -  do nagrań doszło już na początku pandemii. Choć album ukazuje się dopiero teraz, wciąż wydaje się idealną ścieżką dźwiękową do otaczającej nas rzeczywistości, a takie tytuły, jak "Ciała", "Puste łąki" czy "Niechęć", nabrały nowego znaczenia. Doskonale widać tu przewagę muzyki instrumentalnej nad wokalną, jej większą uniwersalność i szersze możliwości interpretacji, które przecież nie muszą pokrywać się z zamysłem twórców.

Szkoda jedynie, że zespół nie pozostał konsekwentny do samego końca albumu. "Epilog" uważam za wyjątkowo nietrafiony finał tej, poza tym bardzo udanej, płyty. Nie tylko zaburza moje poczucie estetyki, ale też wyraźnie odstaje pod względem klimatu od reszty albumu. W zasadzie wydaje się nawet wewnętrznie niespójny. Klamrę stanowi żywiołowy motyw z plastikowo brzmiącym syntezatorem, który zdaje się parodiować klasycyzujące popisy Blackmore'a i Lorda, a w środku pojawia się zwolnienie z floydowską gitarą oraz dość toporną solówką na perkusji - czyżby kolejne nawiązanie do Deep Purple? A wszystko to skondensowane w niewiele ponad czterech minutach. Podejrzewam, że to w zamyśle miało być takie bardziej humorystyczne nagranie, tyle że ono zwyczajnie nie jest kompatybilne z wcześniejszym materiałem, niestety także pod względem jakości. Najchętniej bym je odusłyszał, zapomniał o jego istnieniu i zachował wyłącznie pozytywne wrażenia. A tych ostatnich "Unsubscribe" dostarcza naprawdę sporo. Koniecznie sprawdźcie też wcześniejsze dokonania Niechęci, jeśli nie mieliście dotąd okazji.

Paweł Pałasz

1. Argot
2. Praga
3. Przeniesienie
4. Puste Łąki
5. Chmury
6. Ciała
7. Niechęć
8. Epilog

Michał Kaczorek - perkusja
Maciej Szczepański - gitara basowa
Michał Załęski - fortepian, rhodes, prophet, nord stage, lap steel, głos
Rafał Błaszczak - gitara
Maciej Zwierzchowski - saksofon

https://www.youtube.com/watch?v=8VtGo-xIbAg
Hasta la vista, baby!