Autor Wątek: CZESŁAW NIEMEN - NIEMEN VOL. 1 & VOL. 2 (1972/2023) cz.1  (Przeczytany 2033 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Techminator

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 723
    • Zobacz profil
CZESŁAW NIEMEN - NIEMEN VOL. 1 & VOL. 2 (1972/2023) cz.1
« dnia: Listopad 08, 2023, 21:36:55 »
CZESŁAW NIEMEN

„Niemen vol.1 i vol.2 (Marionetki)” to album wydany w jubileuszowym cyklu „Limited edition SACD Hybrid”. Jest to pierwsza w Polsce edycja płyt Czesława Niemena zrealizowana w formacie SACD (Super Audio Compact Disc).

Pierwszy raz w Polsce klasyka polskiej muzyki rozrywkowej ukazuje się na nośniku SACD. Cykl zawiera najważniejsze płyty z katalogu Polskich Nagrań, które zostały na nowo zremasterowane i wydane z niespotykaną dotąd starannością w formacie SACD. Wybór tego formatu jest ukłonem w stronę audiofilów.

Reedycja najważniejszych płyt w formacie SACD, ze względu na dostępność archiwów Polskich Nagrań w postaci analogowych taśm matek, jest naturalnym wyborem umożliwiającym najdoskonalsze zbliżenie się albumów do analogowego oryginału wynosząc je na niespotykany dotąd na polskim rynku muzycznym poziom.
W celu zapewnienia pełnej zgodności ze standardowymi odtwarzaczami płyt CD, niniejszy seria SACD została wykonana jako hybrydowa i zawiera dodatkową warstwę danych w formacie CD Audio, czytaną przez wszystkie odtwarzacze CD. Częstotliwość próbkowania strumienia danych DSD wykorzystywanego na płytach SACD jest 64 razy wyższa niż na płycie audio CD i wynosi 2,824MHz.

„Niemen vol. 1” i „Niemen vol. 2” to dwa albumy, nazwane po latach przez Niemena „Marionetki”, od tytułu otwierającego drugą płytę utworu, do słów Norwida. Płyty zostały nagrane w roku 1972 przez Grupę Niemen, jak nazywał tę formację Czesław Niemen. W skład tej supergrupy weszli: Czesław Niemen i Helmut Nadolski, muzycy z zespołu SBB, czyli Józef Skrzek, Anthimos Apostolis, Jerzy Piotrowski oraz trębacz Andrzej Przybielski.

Grupa grała ze sobą krótko, bo od końca 1971 do 1973 roku. W tym czasie muzycy zarejestrowali trzy płyty: „Niemen vol. 1” i „vol. 2” oraz „Strange Is This World”, wydaną na zachodzie.

Niemen kolejny raz sięga do polskiej poezji: Cypriana Kamila Norwida, Jarosława Iwaszkiewicza, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Bolesława Leśmiana oraz Leszka A. Moczulskiego.

Ta recenzja miała pojawić się już dwa lata temu, Wówczas jednak przerosło mnie jej napisanie, a potem skupiłem się na innych wykonawcach. Ostatnie dyskusje w komentarzach zachęciły mnie do ponownej próby zmierzenia się z opisaniem tego materiału. Nie jest to bowiem muzyka łatwa w obiorze. Czesław Niemen przeżywał w tamtym czasie fascynację poważną awangardą, ale też ambitnymi odmianami rocka i jazzu, co znacząco wpłynęło na jego ówczesną twórczość. Polscy słuchacze mogli o tym przekonać się pod koniec 1972 lub na początku 1973 roku (kwestia ta wciąż wywołuje dyskusje), gdy równolegle ukazały się albumy "Niemen vol. 1" i "Niemen vol. 2". Dziś większość słuchaczy kojarzy ten materiał raczej z tytułem "Marionetki", który nadano pierwszej edycji kompaktowej, wydanej w 1994 roku (na jednej płycie CD zamieszczono utwory z obu winylowych albumów, zaczynając jednak od tych z "vol. 2"). Tytuł ten otrzymywały wszystkie późniejsze reedycje aż do 2016 roku (wówczas wznowiono ten materiał na płytach winylowych, po raz pierwszy wydanych razem). Rok później ukazało się jednak wydanie na dwóch płytach kompaktowych pod tytułem "Niemen Vol.1 - Niemen Vol.2".

Materiał na album(y) został zarejestrowany w sierpniu 1972 roku, przez skład znany jako Grupa Niemen. Jej powstanie było wynikiem nawiązania przez Niemena współpracy z awangardowym kontrabasistą Helmutem Nadolskim. To właśnie Nadolski zasugerował, by składu dopełniło trzech młodych muzyków: multiinstrumentalista (głównie basista i klawiszowiec) Józef Skrzek, gitarzysta Apostolis Anthimos oraz perkusista Jerzy Piotrowski, czyli późniejsi założyciele SBB. Jakiś czas potem do zespołu dołączył jazzowy trębacz Andrzej Przybielski. Jednak zanim to nastąpiło, pięcioosobowa grupa w styczniu 1972 roku udała się do Monachium, gdzie zarejestrowała anglojęzyczny album "Strange Is This World", wydany nakładem wytwórni CBS/Columbia Records. Zawarta na nim muzyka, pomimo awangardowych elementów obecnych w grze Nadolskiego, ma zdecydowanie rockowy charakter. Dopiero siedem miesięcy później, podczas polskiej sesji w już sześcioosobowym składzie, zespół poszedł na całość.

Sam lider podsumowywał ten czas w następujący sposób: Przeżywałem wtedy okres fascynacji awangardą, choć nigdy nie była ona dla mnie celem samym w sobie. Nieskrępowana wolność improwizacji, niemal dysonansowo brzmiące klastery, atmosfera konstruowania na zupełnie innych zasadach niż dotąd - to wszystko niesłychanie wciągało, nawet za cenę pewnego oddalenia od słuchacza, które jednak nie miało nic wspólnego z jego lekceważeniem. Była to też swego rodzaju odtrutka na soczyste, rockowe brzmienie, które charakteryzowało zarówno "Strange Is This World", jak i późniejsze "Ode to Venus". Pokazywałem się więc równocześnie jakby w dwóch postaciach - bardziej tradycyjnej, rockowej na Zachodzie i - jakbyśmy to dziś powiedzieli - "odjazdowej" w Polsce, gdzie mogłem, choć nie zawsze, liczyć na większe zaufanie i tolerancję słuchaczy, przyzwyczajonych już do mojego eksperymentowania i rozmaitych "wyskoków". Miałem wtedy znakomitych muzyków - w stronę free jazzu ciągnęli mnie zwłaszcza Helmut Nadolski i Andrzej Przybielski, a późniejsze SBB dawało solidny rockowy podkład, choć starałem się także wykorzystać i multiinstrumentalne ciągotki Józefa Skrzeka.

Rozpoczęcie "Marionetek" od utworów z "Niemen vol. 2" jest może nieco kontrowersyjnym posunięciem, ale całkowicie zrozumiałym. "Niemen vol. 1" zawiera bowiem kompozycje o zdecydowanie bardziej awangardowym charakterze, które mogłyby niepotrzebnie zniechęcić słuchaczy spodziewającym się bardziej konwencjonalnej muzyki. Obcowanie z tym materiałem jest z pewnością sporym zaskoczeniem dla osób, które Niemena kojarzą z archaicznego popu, granego przez niego na początku działalności, tudzież rockowych albumów wydanych na przełomie dekad - "Enigmatic" i eponimicznego dwupłytowca. Twórca być może pokładał zbyt wiele wiary w zaufanie i tolerancję swoich słuchaczy, wystawiając ich na ciężką próbę już na samym początku "vol. 1". Płytę rozpoczyna blisko osiemnastominutowa, prawie w całości instrumentalna (poza recytacją na początku) kompozycja Nadolskiego "Requiem dla Van Gogha". Zresztą mówienie o kompozycji w tym przypadku jest pewnym nadużyciem, gdyż pomimo pewnej dyscypliny, jest to bardzo swobodna improwizacja, na granicy poważnej awangardy, free improvisation i ścieżki dźwiękowej horroru, bez żadnych elementów o jednoznacznie rockowym czy jazzowym charakterze. W pierwszoplanowej roli występują tu przeciągłe partie kontrabasu, a towarzyszą im pozornie przypadkowe dźwięki skrzypiec, pianina, elektrycznych organów i perkusjonalii. Muzycy stworzyli tu niesamowity klimat, choć wielu słuchaczom nagranie to może wydawać się zwykłym hałasem. Dla pozostałych może być dobrym wstępem do zainteresowania się bardziej awangardowymi odmianami rocka, jazzu czy muzyki poważnej.

Dwa pozostałe nagrania z pierwszej płyty są już nieco bardziej przystępne. "Sariusz" - z muzyką lidera do wiersza Cypriana Kamila Norwida - po krótkim freejazzowym wstępie przeradza się w melodyjną piosenkę, opartą na skocznych partiach pianina i perkusji, ciekawie kontrapunktowanych bardziej odjechaną grą Skrzeka na przesterowanej gitarze basowej. Wokal Niemena - podobnie jak w kolejnych utworach - jest może nieco nadekspresyjny, ale do tego trzeba po prostu przywyknąć. Trzynastominutowa kompozycja całego składu "Inicjały" to kolejne swobodniejsze nagranie, wyraźnie kierujące się w stronę fusion z okolic "In a Silent Way" czy "Bitches Brew" Milesa Davisa. Takie wrażenie pogłębiają partie trąbki Przybielskiego, organowe tło, podwójna linia basu z niezależną grą kontrabasu i gitary basowej, a także ostre dźwięki gitary. Są tu też jednak fragmenty bliższe free jazzu, z atonalnymi partiami skrzypiec i kontrabasu. Bardziej swojskiego charakteru nadają wokalizy Niemena. Pojawia się tu też krótkie solo Piotrowskiego. Świetna rzecz, choć znów wymagająca od słuchacza nieco większej otwartości.

O ile "Niemen vol. 1" wydaje się nieco pozbawiony spójnej wizji - każdy utwór jest utrzymany w innym stylu - tak "Niemen vol. 2" zawiera znacznie bardziej zwarty materiał (niemal w całości skomponowany przez lidera do istniejących wcześniej wierszy różnych autorów). A przy tym przystępniejszy, balansujący od rocka progresywnego głównego nurtu po jazz-rock, z pojawiającymi się tu i ówdzie elementami awangardowymi, służącymi raczej ubarwieniu, niż zdominowaniu faktury. Dające tytuł kompaktowym wznowieniom "Marionetki" - ponownie z wierszem Norwida jako tekstem - to nagranie bliskie konwencjonalnej ballady rockowej z lat 60., w warstwie instrumentalnej zdominowane przez podniosłe brzmienie organów Hammonda, choć w tle pojawia się też trochę awangardowych dźwięków kontrabasu i jazzującej trąbki. Znacznie dłuższa, czternastominutowa "Piosenka dla zmarłej" (tym razem za tekst posłużył wiersz Jarosława Iwaszkiewicza) to nowa wersja "A Song for the Deceased" z "Strange Is This World". Tutejsze wykonanie nie odbiega daleko od pierwowzoru. To kolejna podniosła ballada z istotną rolą elektrycznych organów i zdecydowanie rockową grą późniejszego SBB (w tym dwiema znakomitymi solówkami Anthimosa), ale też z kontrapunktem w postaci atonalnych partii Nadolskiego i jazzujących ozdobników Przybielskiego (akurat tego ostatniego elementu nie było w oryginale).

"Z pierwszych ważniejszych odkryć" to jedyna tutaj kompozycja Skrzeka, do której słowa napisał zawodowy tekściarz Leszek Moczulski. Skrzek dzieli się w niej z Niemenem partią wokalną, natomiast pod względem muzycznym jest to utwór o najbardziej rockowym, nieco jamowym charakterze, ze zdecydowanie największą rolą gitary. Wywołuje wyraźne skojarzenia z twórczością Jimiego Hendrixa z okresu Band of Gypsys, a w bardziej jazzujących momentach zbliża się nawet lekko do The Tony Williams' Lifetime czy Mahavishnu Orchestra Johna McLaughlina. Żartobliwa miniatura "Ptaszek" (do słów z wiersza Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej) to wokalny popis Niemena, akompaniującego sobie na lutni - pozostali muzycy nie wzięli udziału w tym nagraniu. Jest to dość kontrowersyjny kawałek, nie przez każdego lubiany, ale stanowiący fajną odskocznię od poważniejszych utworów. Na właściwe tory album wraca w "Com uczynił" (tekst tym razem został zaczerpnięty z dorobku Bolesława Leśmiana), który stanowi idealny finał i podsumowanie, w najbardziej chyba doskonały sposób syntetyzując wpływy rocka i jazzu (dodając na koniec odrobinkę awangardy), na swój własny sposób, nie kopiując rozwiązań innych twórców. Genialny jest tu zwłaszcza fragment z jazzową solówką Przybielskiego na zdecydowanie rockowym podkładzie.

"Niemen vol. 1" i "Niemen vol. 2" (tudzież "Marionetki") pokazują Czesława Niemena jako dojrzałego, kreatywnego muzyka, który potrafi przekonująco połączyć różnorodne wpływy na swój własny sposób. Oczywiście, nie można pomijać wkładu doskonale dobranych współpracowników, wywodzących się z różnych muzycznych światów, dzięki czemu każdy z nich interesująco wzbogaca twórczość zespołu. A jednak na każdej z tych dwóch płyt czegoś mi brakuje. "Niemen vol. 1" zdaje się być pozbawiony spójnego zamysłu, a z kolei na "Niemen vol. 2" nie wykorzystano w pełni potencjału awangardowo-jazzowej frakcji Grupy Niemen. O tej drugiej wadzie nie może być mowy w przypadku wydań zawierających cały materiał, jednak wówczas jeszcze wyraźniej daje się odczuć eklektyzm. Nie zmienia to jednak faktu, że "Marionetki" są jednym z najwybitniejszych osiągnięć polskiej muzyki, prezentującym prawdziwie światowy poziom. Dzieło to zniosło próbę czasu o wiele lepiej od wcześniejszych polskich wydawnictw Niemena. Nawet jeśli brzmienie dokładnie zdradza czas nagrania (choć nie jest złe, a na ówczesne polskie warunki wręcz doskonałe), to niekwestionowane walory artystyczne tej muzyki czynią ją ponadczasową.

Paweł Pałasz
Hasta la vista, baby!