Autor Wątek: COLOSSEUM - ELEGY [THE RECORDINGS 1968-1971] (2024) [CD2-VALENTYNE SUITE (1969)]  (Przeczytany 1071 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Techminator

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 924
    • Zobacz profil
COLOSSEUM - ELEGY [THE RECORDINGS 1968-1971] (2024) [CD2-VALENTYNE SUITE (1969)]

Colosseum came together in 1968, the brainchild of virtuoso drummer Jon Hiseman and saxophonist Dick Heckstall-Smith (who had played together in the Graham Bond Organisation and John Mayall’s Bluesbreakers). Teaming with bass guitarist Tony Reeves and keyboard player Dave Greenslade, the line-up of the band was completed with the recruitment of guitarist and vocalist James Litherland. Their debut album, “Those About to Die Salute You” was was one of the first successful attempts to fuse Jazz, Blues and Rock reaching number 15 on the UK album chart.

Their second album, “Valentyne Suite,” was the first release on the Progressive Vertigo imprint and spent nine weeks on the UK album chart, peaking at number 15. The album’s focal point was the three part “Valentyne Suite” which earned the band critical praise and is now regarded as a milestone in early Progressive Rock. In the USA and Canada the album appeared in different form in 1970 as “The Grass is Greener” remixed and featuring new member Dave “Clem” Clempson (guitar, vocals), who replaced James Litherland in the group. The album also featured a series of songs unreleased in the UK.

Released on the Vertigo in December 1970, “Daughter of Time” heralded another line-up change within the group, featuring new recruits Mark Clarke (bass) and the distinctive lead vocalist Chris Farlowe. The album spent five weeks in UK Top 30. A series of UK concerts were recorded in 1971 and were issued in June of that year as the double LP “ Colosseum Live,” a UK Top 20 hit. Colosseum dis-banded in October 1971, but were to reform in 1994. This Esoteric Recordings release also features studio bonus tracks and an additional CD of further live recordings from 1971.

- 6xCD BOXED SET CELEBRATING THE WORK OF COLOSSEUM RECORDED BETWEEN 1968 AND 1971.

- A REMASTERED SET INCLUDING THE ALBUMS ‘THOSE ABOUT TO DIE SALUTE YOU’, ‘VALENTYNE SUITE’, ‘THE GRASS IS GREENER’, ‘DAUGHTER OF TIME’ AND ‘COLOSSEUM LIVE’ PLUS AN ADDITIONAL 12 BONUS TRACKS DRAWN FROM STUDIO SESSIONS AND LIVE RECORDINGS.

- INCLUDES AN ILLUSTRATED BOOK WITH ESSAY.

- COVERAGE ON ALL SPECIALIST AND NATIONAL RADIO, REVIEWS IN UNCUT, MOJO, RECORD COLLECTOR AND CLASSIC ROCK MAGAZINES AND ALL PRESS, RELEVANT WEBSITES AND FANZINES.

JACOPO VIGEZZI

Historia ma tendencję do zrywów. Po latach zastoju przychodzą miesiące pełne zdarzeń, ścigających się na kartkach kalendarza niczym charty na torze. Istniejący dekadami ład bywa obracany w proch przez jedną dziejową burzę, a ze zgliszcz wyłania się nowe. Jakie nowe – to się okazuje po czasie.

Jednym z okresów przyspieszenia historii jest bez dwóch zdań koniec lat sześćdziesiątych, i to zarówno w sferze społecznej, jak i – co nas interesuje najbardziej – muzycznej. Niemalże co miesiąc powstawał zespół albo album, któremu z czasem przypisano epokowe znaczenie. A już szczególnie gęsta od zdarzeń była jesień AD 1969, wtedy to bowiem ukazały się albumy uchodzące za kamienie węgielne nowych prądów w muzyce: 10 października – pierwsze arcydzieło rocka progresywnego (In the Court of the Crimson King), 12 dni później – manifest hard-rocka (Led Zeppelin II), zaś 7 listopada – Valentyne Suite, czyli jedna z pierwszych płyt jazzrockowych. I do dziś jedna z najlepszych.

Nie mogąc oprzeć się chęci wtrącenia pewnej pozamuzycznej uwagi, pozwolę sobie na moment zawiesić tok narracji. Skoro już piszę o jesieni ’69 roku, niewybaczalnym zaniechaniem byłoby pominięcie milczeniem premiery Latającego cyrku Monty Pythona – pierwszy odcinek został wyemitowany przez BBC 5 października. Warto o tym wspomnieć, albowiem sekstet komików wpisany jest w brytyjską kulturę tego okresu równie mocno jak szereg kapitalnych grup rockowych. Jak zresztą wiadomo, te ostatnie - bodajże Led Zeppelin i Pink Floyd - finansowały Pythonowskie filmy.

Wróćmy do Colosseum. Już ich debiutancki album, ogłoszony w marcu 1969 roku Those Who Are About to Die Salute You, stał się sensacją. Jego nowatorstwo artystyczne, jak również obecność w składzie wirtuozów znanych z Graham Bond Organisation oraz Bluesbreakers, zapewniły mu przychylne przyjęcie przez krytykę, a i przez publiczność, która zaskakująco chętnie nabywała nie tak znów łatwy w odbiorze krążek, windując go na 15. miejsce listy „Melody Makera”. Na marginesie pozwolę sobie zauważyć, że źródła nie potwierdzają używania frazy morituri te salutant przez gladiatorów. Na pewno padła ona przy okazji naumachii, czyli pozorowanej bitwy morskiej, zorganizowanej na rozkaz Klaudiusza na Jeziorze Fucyńskim, ale reszta jest wymysłem na miarę rogatych hełmów Wikingów, rozpowszechnionych przez opery Ryszarda Wagnera. Gdy tego typu mit zakorzeni się w kulturze, to prędzej uschnie ze starości, niż da się wyplenić – ale po prawdzie karczowanie motywów obecnych od stuleci w tradycji intelektualnej jest bezcelowe, wszak nawet bzdura tudzież plotka przez wieki może zostać tak przyodziana w poetyczne szaty, że prawie nikt już nie będzie pytał o sedno rzeczy.

Wydawszy jeden longplay, zespół bezzwłocznie zaczął pracować nad następnym. Podobnie jak debiut, został nagrany błyskawicznie, w ciągu zaledwie trzech dni, od 16 do 18 czerwca. Nieco później doszło do zmiany na stołku gitarzysty – miejsce Jamesa Litherlanda zajął David „Clem” Clempson. Z owej rotacji w składzie wynikło pewne zamieszanie w dyskografii Colosseum – w USA zamiast Valentyne Suite drugi album grupy nosił tytuł The Grass Is Greener, ukazał się dopiero w styczniu roku 1970, przede wszystkim zaś zawierał nagrania z udziałem Clempsona, i to zarówno kompozycje znane już z wydanej nieco wcześniej w Wielkiej Brytanii oraz innych krajach Walentynki, jak i utwory premierowe, spośród których dwa: Lost Angeles oraz Rope Ladder to the Moon wylądowały w znacznie bardziej porywających wersjach na podwójnej koncertówce Live. Generalnie Amerykanie nie wyszli na tych kombinacjach najlepiej, jako że The Grass Is Greener nie zawiera być może najważniejszego utworu w całej karierze Colosseum, 17-minutowej Valentyne Suite.

Zanim jednak słuchacz, względnie czytelnik tej recenzji, dotrze do czwartej suity w dziejach rocka, czekają go cztery utwory z pierwszej strony. Przycupnęły wstydliwie w cieniu potężnej krewniaczki, jak ich odpowiedniki z In-A-Gadda-Da-Vida albo Tarkusa, i siedzą – a tymczasem absolutnie nie mają się czego wstydzić, każdy jeden bowiem jest świetnie zagrany i przynosi coś nowego, dotychczas niespotykanego. Pierwszy – mój ulubiony z całej czwórki – The Kettle sprawiać musiał w swoich czasach piorunujące wrażenie. Gwałtowny, dynamiczny numer, eksponujący niecodzienne zderzenie jazzującej sekcji i czysto hardrockowej gitary, w którym dźwięki zdają się buzować jak wrzątek w, nomen omen, czajniku. Swingująco-bluesowa Elegia, ubarwiona smyczkami, jest już znacznie spokojniejsza. Tytuł Butty’s Blues zdradza wiele, Colosseum nie byliby jednak sobą, gdyby zagrali bluesa ot tak. Hiseman jak zwykle komplikuje fakturę rytmiczną, Heckstall-Smith natomiast tworzy potężną ścianę saksofonowych brzmień. The Machine Demands a Sacrifice jest z całego zestawu najbardziej psychodeliczne, głównie przez zabawy z kanałami i zapętlonymi mechanicznymi dźwiękami – i zarazem najmniej przekonujące.

Tak oto dotarliśmy do pièce de résistance płyty i całej kariery Colosseum. Daruję sobie opisywanie go segment po segmencie – głównie dlatego, że już sporo o nim napisano i musiałbym wykazać się znacznie większą niż moja wiedzą muzykologiczną, aby dodać coś odkrywczego. Pozwolę sobie tylko zauważyć, w czym upatruję sukcesu tej instrumentalnej suity, jej niekwestionowanego statusu jednego z bardziej rozpoznawalnych utworów rocka progresywnego. W jej walorach konstrukcyjnych i w – jakkolwiek to zabrzmi – chwytliwości. Składające się na nią tematy przechodzą z jednego w drugi bez rażących szwów, naturalnie, ponadto – co ważniejsze – są to tematy nader wyraziste, zapadające w pamięć nawet po jednym przesłuchaniu. Chyba każdy fan nieco ambitniejszego rocka ma w głowie kilka takich motywów, z finałowym na czele. To wielka zaleta, jako że w przypadku muzyki niesilącej się na przebojowość melodyczna przystępność nie jest zbyt częsta. A tu proszę – suita, którą da się nucić! Podobno tańczyć też można do niektórych fragmentów, ale jako człowiek, którego zdolności motoryczne są na poziomie krawężnika, nie ręczę za prawdziwość tej śmiałej tezy.

Na sam koniec ponownie ucieknę się do łaciny. Śmiało można powiedzieć – chociażby dlatego, że od wydania Valentyne Suite minęło już niemal półwiecze, a wciąż pod pewnymi względami jest to album niedościgniony – iż Colosseum wznieśli sobie własną muzyką monumentum aere perennius.

Tyrystor

Po wydaniu debiutanckiego albumu, "Those Who Are About to Die", muzycy Colosseum intensywnie koncertowali. Wszystkie dłuższe przerwy między poszczególnymi występami spędzili na równie wzmożonym tworzeniu nowego materiału. W czerwcu 1969 roku mieli już gotową wystarczającą ilość utworów, aby przystąpić do nagrań. Longplay został zarejestrowany w ciągu zaledwie trzech dni, między 16-18 czerwca. W tak krótkim czasie powstał jeden z najlepszych i najbardziej inspirujących albumów rockowych końca lat 60., a także, podobnie jak debiut, niezwykle wyrafinowany jak na ten gatunek. A jednocześnie przystępny także dla osób preferujących mniej wymagającą muzykę, nieosłuchanych z jazzem czy muzyką klasyczną, których wpływy są tutaj bardzo mocno zaakcentowane. "Valentyne Suite", jak zatytułowano dzieło, do sklepów trafił w listopadzie 1969 roku. Był to pierwszy album wydany przez Vertigo Records - oddział wytwórni Philips/Phonogram, specjalizujący się w mniej komercyjnych odmianach rocka. Klimatyczna okładka nie przypadkiem kojarzy się z debiutem Black Sabbath, wydanym później przez tę samą wytwórnię. Autorem obu grafik był Keith McMillan, lepiej znany pod pseudonimem Marcus Keef.

Album rozpoczyna się od zaskakująco ostrego i surowego brzmieniowo "The Kettle". Ten oparty wyłącznie na partiach gitary, basu i perkusji utwór kojarzy się raczej z dokonaniami Cream niż wcześniejszą twórczością Colosseum. Wypada jednak bardzo fajnie - może z wyjątkiem przesadnie wysokiego śpiewu Jamesa Litherlanda - łącząc prawdziwie rockowy czad z jamowym luzem oraz bardzo dobrą współpracą trzech instrumentalistów. Nie tylko gitara Litherlanda, ale także bas Tony'ego Reevesa i perkusja Jona Hisemana pełnią tu pierwszoplanową rolę. W pozostałych nagraniach słychać już pełen skład, z saksofonistą Dickiem Heckstall-Smithem i klawiszowcem Dave'em Greensladem. Wolniejszy "Elegy" już samym tytułem wywołuje skojarzenia z muzyką klasyczną, co dodatkowo podkreśla subtelne tło instrumentów smyczkowych. Ale nie brakuje też tutaj jazzujących partii saksofonu ani mocnej, rockowej rytmiki. Tym razem dużo lepiej wypada partia wokalna, o jakby lekko soulowym zabarwieniu. Wiele zdradza też tytuł "Butty's Blues". Jest to kolejny w dorobku grupy dwunastotaktowy blues w wolnym tempie, choć bynajmniej nie tak zachowawczy jak "Backwater Blues" z debiutu. To przede wszystkim zasługa niezwykle bogatego brzmienia, które zapewnia gościnny udział orkiestry dętej. Pierwsze skrzypce gra tu jednak Heckstall-Smith, którego solówki znów nadają bardziej jazzowego charakteru. Na pierwszej stronie płyty winylowej zmieścił się jeszcze chwytliwy "The Machine Demands a Sacrifice" z bardzo ładnymi partiami fletu i elektrycznych organów, a także niemalże taneczną grą sekcji rytmicznej. W tym jednym fragmencie zespół zbliża się do dogorywającej wówczas psychodelii, brzmi jednak bardzo świeżo.

Całą drugą stronę longplaya wypełnia natomiast tytułowa kompozycja "Valentyne Suite" - blisko siedemnastominutowy utwór składający się z trzech części. Oryginalnie były to kolejno "January's Search", "February's Valentyne" oraz "Beware the Ides of March". W takiej formie utwór został opublikowany już na amerykańskiej edycji "Those Who Are About to Die Salute You". Na europejskich wydaniach debiutu znalazł się tylko ten ostatni fragment. Dlatego też konieczne było zastąpienie tego segmentu nową kompozycją, zatytułowaną "The Grass Is Always Greener". I właśnie w takiej formie utwór jest najbardziej znany, gdyż ta wersja trafiła na album "Valentyne Suite". Jest to jedna z najbardziej udanych fuzji rocka, bluesa, jazzu i muzyki klasycznej, a konkretnie barokowej, jakich kiedykolwiek dokonano. Utwór wyróżnia się wieloma charakterystycznymi motywami, porywającymi solówkami i doskonałym zgraniem muzyków, a także wieloma interesującymi zmianami nastroju lub tempa. Warto też pamiętać, że jest to jeden z pierwszych tak długich utworów rockowych, niebędących spontanicznym jamem, ale starannie skomponowaną kompozycją, z nawiązaniami do sztuki wyższej. Wyprzedziły go tylko "Ars Longa Vita Brevis" The Nice i "In Held Twas in I" Procol Harum, oba z 1968 roku. Jednak dzieło Colosseum na ich tle wypada o wiele bardziej spójnie, a przy tym zachwyca znacznie większą paletą pomysłów i dojrzałością.

Nie da się ukryć, że to właśnie tytułowa "Valentyne Suite" czyni ten album wybitnym dziełem. Gdyby drugą stronę winyla wypełniły kompozycje podobne do tych ze strony A, byłby to tylko bardzo dobry album rockowy, lekko wzbogacony wpływami innych gatunków. Ale "Valentyne Suite" to już coś więcej, prawdziwie progresywny utwór, poszerzający granice rocka. Dodać jednak trzeba, że obie połówki albumu doskonale się uzupełniają. Niestety, wydawnictwo wydaje się być współcześnie nieco zapomniane i pamiętają o nim głównie wieloletni wielbiciele szeroko pojętego klasycznego rocka. Akurat ten album zasługuje na znacznie większą rozpoznawalność także wśród młodszych słuchaczy, bo to absolutny kanon muzyki rockowej. Grupa Colosseum niestety już nigdy, przynajmniej w studiu, nie wzniosła się na tak wysoki poziom. Zresztą problemy ze składem doprowadziły do rozwiązania zespołu zaledwie dwa lata później. Litherland odszedł jeszcze przed wydaniem "Valentyne Suite", Reeves jakiś czas później, a pozostałym muzykom nie udało się znaleźć następców, z którymi współpraca byłaby tak samo kreatywna.

Paweł Pałasz

..::TRACK-LIST::..

CD 2 - Valentyne Suite (1969):
1. The Kettle
2. Elegy
3. Butty's Blues
4. The Machine Demands a Sacrifice
5. The Valentyne Suite
- January's Search
- Theme Two - February's Valentyne
- Theme Three - The Grass is Always Greener

Bonus Track:
6. Tell Me Now

..::OBSADA::..

Dave Greenslade - Hammond organ, vibraphone, piano, backing vocal on 'The Machine Demands a Sacrifice'
Dick Heckstall-Smith - saxophones, flute on 'The Machine Demands a Sacrifice'
Jon Hiseman - drums, machine on 'The Machine Demands a Sacrifice'
James Litherland - guitars, lead vocals
Tony Reeves - bass guitars

Guest musicians:
Neil Ardley - conductor on 'Butty's Blues', string arrangement on 'Elegy'

https://www.youtube.com/watch?v=cKFrsm4wqpg
Hasta la vista, baby!