TELEVISION - MARQUEE MOON (1977/2003)
Punkrockowa rewolucja niewątpliwie miała wiele negatywnych następstw. Takich jak całkowita zmiana oblicza przemysłu fonograficznego i muzycznego mainstreamu, które odcięły się od bardziej ambitnych rodzajów muzyki. Lecz z drugiej strony, równolegle z punk rockiem pojawiły się takie nurty, jak post-punk czy new wave, ściśle z nim powiązane, ale pod wieloma względami będące jego przeciwieństwem. Przede wszystkim była to muzyka znacznie bardziej wartościowa artystycznie, nie tak prostacka i prymitywna. W tzw. podziemiu działało wiele grup, które eksperymentowały i poszukiwały nowych rozwiązań, niejako przejmując rolę pełnioną dotychczas przez progrockowych gigantów, którzy w tamtym czasie woleli się skupiać na pisaniu popowych przebojów, aby tylko utrzymać się w mainstreamie.
Co ciekawe, więcej ambitnego punku (choć brzmi to jak oksymoron, wcale nim nie jest) powstawało w Stanach, niż w Wielkiej Brytanii. Wiele interesujących rzeczy działo się na scenie nowojorskiej, której jednym z najważniejszych i najlepszych przedstawicieli jest grupa Television. Zespół rozpoczął karierę w 1973 roku, a cztery lata później opublikował swój debiutancki album "Marquee Moon", uważany za jedno z najbardziej wpływowych dzieł muzyki rockowej. Od razu warto zaznaczyć, że zawarta na nim muzyka niewiele ma wspólnego z prymitywną twórczością Ramones czy Sex Pistols. Punkowa jest tu tylko warstwa wokalna. Śpiew Toma Varlaine'a nie jest może tak bełkotliwy, jak u Joeya Ramone'a czy Johnny'ego Rottena, ale i tak jego maniera bywa irytująca. Warstwa instrumentalna jest natomiast nieporównywalnie bardziej wyrafinowana, niż u wspomnianych wykonawców. Muzycy na pewno potrafią grać. Sekcja rytmiczna stara się urozmaicać swoją grę, a partie dwóch uzupełniających się gitar są wręcz porywające. Przoduje pod tym względem zwłaszcza dziesięciominutowy utwór tytułowy, w którym blisko połowę zajmują świetne gitarowe popisy. Choć do Television przylgnęła etykietka grupy post-punkowej, wyraźnie słychać tu inspiracje klasycznym rockiem (aczkolwiek nie brakuje również nowocześniejszych rozwiązań, charakterystycznych dla późnych lat 70. i kolejnej dekady). Wiele solówek, a także melodii, przypomina mi wczesną twórczość Quicksilver Messenger Service (szczególnie "Venus", ale też np. instrumentalna część tytułowego), kiedy indziej słyszę podobieństwa do Stonesów (zwłaszcza w balladzie "Guiding Light"). A skoro już mowa o melodiach, to te są często kapitalne, żeby wymienić tylko "See No Evil", "Prove It", czy najbardziej chwytliwy "Venus". Wspomnieć należy także o niesamowitym, podniosłym, lecz nie popadającym w pretensjonalność, finale albumu - "Torn Curtain".
"Marquee Moon" nie jest może szczególnie nowatorskim albumem - mamy tu raczej do czynienia z uwspółcześnieniem klasycznego rocka, a nie czymś zupełnie nowym - ale za to bardzo wpływowym. Do dziś czerpie z niego cała rockowa alternatywna (zarówna ta prawdziwa, jak i ta alternatywna tylko z nazwy). A że niewielu naśladowców - o ile jakikolwiek - tworzyło tak interesującą muzykę, to już nie wina Television.
Paweł Pałasz
..::TRACK-LIST::..
1. See No Evil 3:58
2. Venus 3:54
3. Friction 4:45
4. Marquee Moon 10:47
5. Elevation 5:10
6. Guiding Light 5:37
7. Prove It 5:05
8. Torn Curtain 7:10
Bonus Tracks:
9. Little Johnny Jewel (Parts 1 & 2) 7:09
10. See No Evil (Alternate Version) 4:40
11. Friction (Alternate Version) 4:52
12. Marquee Moon (Alternate Version) 10:54
13. Untitled Instrumental (A Mi Amore) 3:22
Released in a cardboard gatefold sleeve with a third panel in the middle to slot the CD into, much like a book.
20 page booklet insert of liner notes, photographs and credits.
..::OBSADA::..
Keyboards - Tom
Lead Vocals, Guitar - Tom Verlaine
Guitar [Guitar Solo], Soloist - Richard (tracks: 1, 5, 6), Tom (tracks: 2, 3, 7,
Guitar, Vocals - Richard Lloyd
Drums - Billy Ficca
Bass, Vocals - Fred Smith
https://www.youtube.com/watch?v=jlbunmCbTBA